Wszystkie posty

jeszcze więcej do czytania...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Muzyka w Raju. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Muzyka w Raju. Pokaż wszystkie posty

B!LIVE, Muzyka w Raju 2018



Paradisus Sanctae Mariae. Paradyż. Raj, który wcale nie jest daleko.

Pora roku sprawiła, że Paradyż przywitał nas jabłkami. Wprost nimi kusił. Jak to w raju. Wokół opactwa i w obrębie jego murów rosną dziesiątki jabłoni. A na nich niezliczone wprost ilości dorodnych i smacznych jabłek. Imponujący pocysterski zespół klasztorny jest siedzibą Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej. To dobry gospodarz. Cały teren opactwa jest bardzo zadbany a zieleń starannie wypielęgnowana i zachęcająca do długich spacerów. Od 2003 roku w drugiej połowie sierpnia w tym pięknym miejscu odbywa się festiwal Muzyka w Raju.

Muzyce dawnej można nadać wielkÄ… moc przyciÄ…gania. Paradyskie opactwo leży na uboczu, a mimo to już na półtorej godziny przed pierwszym koncertem zaczÄ™li gromadzić siÄ™ ludzie. Pół godziny przed rozpoczÄ™ciem wieczoru festiwalowego plac przed wejÅ›ciem do koÅ›cioÅ‚a pw. WniebowziÄ™cia NajÅ›wiÄ™tszej Marii Panny i Å›w. Marcina byÅ‚ już nimi szczelnie wypeÅ‚niony. Zawsze w takiej sytuacji przypomina mi siÄ™ opinia mojej bydgoskiej znajomej, która uważa, że „muzyka dawna siÄ™ nie sprzeda”. Pewnie, że siÄ™ nie sprzeda. Muzyka to nie FMCG, szybko rotujÄ…ce dobro konsumpcyjne. Można jednak muzykÄ… dawnÄ… zainteresować. Jest jednak warunek. Trzeba jÄ… podawać ze smakiem.

Tak wÅ‚aÅ›nie jest na festiwalu Muzyka w Raju. NiezwykÅ‚e otoczenie, piÄ™kne wnÄ™trza, doskonali artyÅ›ci, przemyÅ›lany program sprawiajÄ…, że festiwal już od kilkunastu lat gromadzi wokół siebie rzesze melomanów. WyjÄ…tkowa jest formuÅ‚a wieczorów festiwalowych. Pewna jest jedynie godzina rozpoczÄ™cia pierwszego koncertu. PozostaÅ‚e sÄ… już „okoÅ‚o”. DziÄ™ki temu bez poÅ›piechu spÄ™dza siÄ™ czas z muzykÄ… i z innymi sÅ‚uchaczami. W czasie przerw miÄ™dzy koncertami dla goÅ›ci festiwalu otwierajÄ… siÄ™ sale, korytarze i dziedziÅ„ce seminarium. To czas na spacery, rozmowy, uÅ›miechanie siÄ™ jeden do drugiego. To czas na budowanie poczucia wspólnoty.

GłównÄ… bohaterkÄ… jest jednak muzyka. Na sobotni wieczór organizatorzy zaplanowali trzy koncerty. Na pierwszym z nich zaprezentowaÅ‚ siÄ™ zespół Le Consort w skÅ‚adzie Théotime Langlois de Swarte i Sophie de Bardonnèche – skrzypce, Louise Pierrard – viola da gamba i Justin Taylor – klawesyn. To, co zachwyca mnie w koncertach mÅ‚odych zespołów to pasja, żywioÅ‚ i radość z muzykowania. Tego wszystkiego na koncercie Le Consort nie zabrakÅ‚o. Ale mÅ‚odzi artyÅ›ci pokazali coÅ› wiÄ™cej – nadspodziewanÄ… dojrzaÅ‚ość, szacunek do wykonywanej muzyki, precyzjÄ™. Corelli, Purcell, Eccles, Händel, Hume, Matteis i Matteis junior zostali uÅ‚ożeni przez Le Consort w bardzo spójnÄ… caÅ‚ość, trzymajÄ…cÄ… w przyjemnym napiÄ™ciu od poczÄ…tku do koÅ„ca koncertu. Duża w tym zasÅ‚uga znakomitego klawesynisty Justina Taylora, który w bardzo elegancki sposób kontrolowaÅ‚ puls koncertu.

Najbardziej oczarował mnie jednak skrzypek Théotime Langlois de Swarte. I to wcale nie z powodu brawurowo wykonywanych szybkich części utworów z programu koncertu, a ze względu na klasę, którą pokazał w częściach wolnych, jak w w Grave z Sonaty D-dur op. 5 nr 1 Arcangelo Corellego, czy Largo z Sonaty triowej h-moll op. 2 nr 2, HWV 386b Georga Friedricha Händla. Przyznam szczerze, że dawno już nie słyszałem tak aksamitnego, ciepłego, miękkiego brzmienia skrzypiec i tak eleganckich, naturalnych, koronkowych i wysmakowanych zdobień.

Drugi z sobotnich koncertów wypeÅ‚niÅ‚y motety Marc-Antoine’a Charpentiera w wykonaniu zespoÅ‚u Les Polysolistes w skÅ‚adzie Perrine Devillers – sopran, Aline Quentin – alt, Stephen Collardelle – tenor, Marc Mauillon – baryton i Pablo Acosta Martinez – bas. Wokalistom towarzyszyli Elena Andreyev – wiolonczela, Marianna Henriksson – klawesyn, organy oraz Jesenka Balic Zunic i Alicja SierpiÅ„ska – skrzypce. Zespół Les Polysolistes miaÅ‚ w Paradyżu swojÄ… Å›wiatowÄ… premierÄ™. ArtyÅ›ci przygotowywali siÄ™ do koncertu przez dÅ‚ugi czas, jednak wszyscy razem spotkali siÄ™ ze sobÄ… dopiero w Paradyżu. Mimo to zespół zabrzmiaÅ‚ naprawdÄ™ dobrze. Przede wszystkim dziÄ™ki jego zaÅ‚ożycielowi Marc'owi Mauillon i fenomenalnej francuskiej sopranistce Perrine Devillers. NajwiÄ™ksze wrażenie wywarÅ‚ na mnie przeszywajÄ…cy motet Sub Tuum praesidium, H. 28 oraz utwór, od którego zaczęła siÄ™ moja fascynacja Charpentierem – Tristis est anima mea, H. 112.

Bardzo dobre wrażenie wywarli też instrumentaliÅ›ci, szczególnie Elena Andreyev, która zdecydowanie i z uczuciem poprowadziÅ‚a basso continuo i Marianna Henriksson, która porwaÅ‚a publiczność passacagliÄ… d’Angleberta.

Na koniec w podróż po wÅ‚oskim trecento zabrali nas Clara Brunet Vila – Å›piew, Sophia Danilevskaia – fidel i Roger Helou – organetto, czyli również debiutujÄ…cy tego dnia na estradzie zespół Le Souvenir. Muzyka wÅ‚oskiego Å›redniowiecza okazaÅ‚a siÄ™ idealna na zakoÅ„czenie wieczoru. ByÅ‚o intymnie i tajemniczo. Wyciszeni i naÅ‚adowani pozytywnÄ… energiÄ… mogliÅ›my spokojnie wrócić do rzeczywistoÅ›ci.

Letni koncertowo-festiwalowy kalendarz jest zwariowany. W tym roku poukładał się tak, że w Paradyżu mogliśmy spędzić tylko jeden wieczór. Trochę szkoda, bo to naprawdę raj. Bardzo chcę do tego Raju wrócić.