Wszystkie posty

jeszcze więcej do czytania...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Staatsoper Unter den Linden. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Staatsoper Unter den Linden. Pokaż wszystkie posty

B!LIVE, Barocktage 2018, cz. 1. O trzęsieniu ziemi i magii opery.


Być świadkiem narodzin Nowego to duża sprawa. Być świadkiem powstawania Czegoś Niezwykłego to sprawa wielka.

W dniach 26.11-2.12.2018 berlińska Staatsoper Unter den Linden zorganizowała pierwsze w swojej historii Barocktage, dziesięciodniowy cykl przedstawień operowych, koncertów i innych wydarzeń skupionych wokół muzyki barokowej. Głównymi bohaterami festiwalu zostali Claudio Monteverdi i Jean-Philippe Rameau - prekursor baroku w muzyce i ten, który wzniósł muzykę tej epoki pod koniec jej trwania na wyżyny.

Dzięki uprzejmości Staatsoper Unter den Linden mogłem uczestniczyć w wydarzeniach sześciu dni festiwalowych. Były to dni pełne emocji, wzruszeń, obserwacji i zadziwiających odkryć. Pierwszą część mojej relacji z festiwalu chcę poświęcić przedstawieniom operowym, które były centralnymi punktami Barocktage.

ZacznÄ™ jednak od koÅ„ca. I nie od opery, a od trzÄ™sienia ziemi, które przeżyÅ‚em na zakoÅ„czenie mojej podróży do barokowego Berlina, gdy w goÅ›cinnych progach Pierre -Boulez-Saal wystÄ…pili znakomici soliÅ›ci:  Monica Piccinini, Maria Beate Kielland, Alessandro Giangrande, Cyril Auvity, Lluís Vilamajó, Furio Zanasi, Mauro Borgioni oraz Les Concert des Nations i La Capella Reial de Catalunya, którymi pokierowaÅ‚ Jordi Savall.

Już sama sala wywoÅ‚aÅ‚a duże wrażenie. Pierre-Boulez-Saal stanowi część kompleksu edukacyjnego, stworzonego przez Daniela Barenboima i Edwarda Saida dla mÅ‚odych muzyków ze Åšrodkowego Wschodu i Północnej Afryki. PowstaÅ‚a wedÅ‚ug projektu Franka Gehry’ego w budynku przy Französische Straße, w którym do 2010 roku mieÅ›ciÅ‚y siÄ™ magazyny Staatsoper Unter den Linden.

"Pewnego dnia – zaraz po tym, jak mu go daliÅ›my - usiadÅ‚ przed modelem i po prostu wpatrywaÅ‚ siÄ™ w niego godzinami ..." opowiadaÅ‚ Frank Gehry o reakcji Pierre'a Bouleza na model architektoniczny sali. Bo sala jest fantastyczna. DziÄ™ki nowatorskim i elastycznym rozwiÄ…zaniom technicznym oraz bliskoÅ›ci artystów i publicznoÅ›ci można wsÅ‚uchać siÄ™ w swoje intymne emocje i zanurzyć w muzyce. Stać siÄ™ na chwilÄ™ częściÄ… muzyki.

W tych sprzyjających warunkach zespół kierowany przez Jordiego Savalla wykonał doskonale skomponowany program Madrigali Guerrieri et Amorosi, na który oprócz fragmentów instrumentalnych złożyły się kompozycje z VIII Księgi Madrygałów. Koncert trzymał w wielkim napięciu od początku do końca.

Twórczość Monteverdiego nie traci mocy rażenia mimo upÅ‚ywu czasu. Powodem jej uniwersalnoÅ›ci, przynależnoÅ›ci do kolejnych miejsc w czasoprzestrzeni jest miÄ™dzy innymi waga, jakÄ… Monteverdi przykÅ‚adaÅ‚ do sÅ‚owa. Jednym z najdoskonalszych przykÅ‚adów tego przywiÄ…zania muzyki do tekstu i tekstu do muzyki jest  Il Combattimento di Tancredi e Clorinda (Walka Tankreda z KloryndÄ…). BerliÅ„skie wykonanie tego madrygaÅ‚u byÅ‚o mistrzowskie i porywajÄ…ce, szczególnie ekspresyjna i dramatyczna (lecz nie przerysowana) narracja, którÄ… prowadziÅ‚ Furio Zanasi.


WrÄ™cz namacalny byÅ‚ olbrzymi szacunek, który artyÅ›ci przykÅ‚adali do treÅ›ci i formy madrygaÅ‚u, którym obdarzali siebie nawzajem oraz publiczność. Uczestnicy – bo nie tylko sÅ‚uchacze i nie tylko widzowie – zgromadzeni na sali podziÄ™kowali za Tankreda i KolryndÄ™ wielkÄ… owacjÄ…. Równie silne emocje wzbudziÅ‚y madrygaÅ‚y Altri canti d’amor, Lamento della ninfa czy Hor che ‘l ciel e la terra

W Berlinie miaÅ‚em możliwość zobaczyć trzy peÅ‚ne przedstawienia operowe: L'incoronazione di Poppea oraz L’Orfeo Claudia Monteverdiego oraz Hippolyte et Aricie Jean-Philippe’a Rameau. Trudno wskazać na faworyta. Każde przedstawienie byÅ‚o inne, każde wywoÅ‚aÅ‚o inne emocje, każde dotykaÅ‚o innych warstw wrażliwoÅ›ci.

Po raz pierwszy w historii  można byÅ‚o zobaczyć w berliÅ„skiej operze Hippolyte et Aricie Jean-Philippe’a Rameau. W czasie spektaklu zastanawiaÅ‚em siÄ™, jak odebraliby spektakl widzowie w XVII wieku, jak zareagowaÅ‚by na przedstawienie sam Jean-Philippe Rameau. Bo Hipolit i Arycja to inscenizacja wprost fantastyczna.

Oprócz muzyki i aktorów, głównÄ… rolÄ™ gra w nim Å›wiatÅ‚o: rzucane z reflektorów, odbijane w lustrach w rÄ™kach niewidocznych tancerzy, na czapkach chóru, strojach solistów, otoczonych dziÄ™ki temu Å›wietlistymi aureolami… ZamysÅ‚em twórców spektaklu inscenizacja ma być dialogiem pomiÄ™dzy Å›wiatÅ‚em, wykonawcami a muzykÄ…. Poza poza prostymi pÅ‚aszczyznami, Å›wiatÅ‚ami lub elementami scenicznymi, które nim kierujÄ… i "grajÄ…" nie ma praktycznie żadnych innych dekoracji. Tworzy to dynamicznÄ… i otwartÄ… przestrzeÅ„ dla prowadzenia narracji. 

Dym, dziÄ™ki któremu efekty Å›wietlne sÄ… lepiej widoczne, nabierajÄ… konkretnego wymiaru, dociera także na widowniÄ™,  stanowi przez to łącznik miÄ™dzy publicznoÅ›ciÄ… a scenÄ…. Kiedy w III akcie mieszkaÅ„cy Troezenu Å›wiÄ™tujÄ… powrót Tezeusza do miasta, kiedy oÅ›wietlona mocno na potrzeby tej sceny widownia odbija siÄ™ w wielkim lustrze ustawionym z tyÅ‚u sceny, i kiedy widzimy na scenie samych siebie, stajemy siÄ™ bezpoÅ›rednimi uczestnikami przedstawienia. Wszystko i wszyscy stajÄ… siÄ™ jednoÅ›ciÄ….

Bardzo obrazowo opisaÅ‚ to w swojej wypowiedzi Ólafur Elíasson, twórca wizualnej strony przedstawienia: „MojÄ… inspiracja dla tego projektu przyszÅ‚a z czasów, kiedy bywaÅ‚em w Berlinie w latach dziewięćdziesiÄ…tych XX wieku, z jego ówczesnej sceny kulturalnej i klubowej. Muzyka, taniec, Å›wiatÅ‚o, architektura, sytuacje, rozmowy, relacje a nawet kłótnie łączyÅ‚y siÄ™ bez przerwy tworzÄ…c byt potężny i zbliżony do snu.”

Jeśli do tego wszystkiego dodać znakomity występ wokalistów, w szczególności Anny Prohaski, Magdaleny Koženy, Reinouda van Mechelen i Gyuli Orendta oraz doskonałe brzmienie chóru Staatsoper Uner den Linden i Freiburger Barockorchester, którymi z pasją pokierował Simon Rattle, dostajemy w rezultacie przedstawienie, które trzeba zobaczyć. I które można zobaczyć bez problemu, ponieważ zostało zarejestrowane i jest udostępnione melomanom przez telewizję Arte.

(https://www.arte.tv/pl/videos/086297-001-A/hippolyte-et-aricie-jean-philippe-a-rameau/ - dostępne do 7.1.2019!)

Koronacja Poppei Monteverdiego w inscenizacji Diego Fasolisa i Andrei Marchiola oraz w reżyserii Evy Marii Höckmayr to kolejny majstersztyk zrealizowany w równie minimalistycznej, "statycznej" scenografii, która ożywała dzięki grze świateł, obrotowym elementom sceny oraz ciągłej obecności większości postaci, które - nawet gdy nie grały swoich partii - grą w tle odnosiły się do bieżących wydarzeń, były ich żywym komentarzem.

To jednocześnie przestawienie, które wzbudziło najwięcej kontrowersji - szczególnie zakończenie, które odbiega od historii opowiedzianej w libretcie przez Giovanniego Franscesco Busenello. Duet miłosny Nerona i Poppei Pur ti miro, pur ti godo zmienia się w berlińskiej inscenizacji w kwartet. Poppea śpiewa o swoich uczuciach do nienarodzonego dziecka, Neron wyznaje je swojemu kochankowi. Wzburzenie części widowni wywoływały także pokazane niemal naturalistycznie sceny miłości fizycznej bohaterów.

Moim zdaniem realizatorzy nie przekroczyli granicy dobrego smaku i nie zmienili sensu dzieÅ‚a. Raczej odarli je z jednoznacznoÅ›ci i próbowali wciÄ…gnąć publiczność w dyskurs o kondycji Å›wiata. Nie Å›wiata z I wieku naszej ery, opisanego przez Tacyta w Rocznikach, a Å›wiata, w którym przyszÅ‚o nam żyć. I w którym tworzone pozory i zakÅ‚adane maski sÄ… czasem ważniejsze niż to, kim tak naprawdÄ™ jesteÅ›my i kim chcielibyÅ›my być, co lubimy, co jest dla nas istotne; w którym „poprawność polityczna” zastÄ™puje jasne i precyzyjne komunikaty pÅ‚ynÄ…ce z naszych uczuć i z naszych przekonaÅ„.

W L’Incoronazione di Poppea w nagÅ‚ym zastÄ™pstwie zamiast Emannuela Cencica wystÄ…piÅ‚ w roli Nerona mÅ‚ody kontratenor koreaÅ„sko-amerykaÅ„ski, Kangmin Justin Kim. Zadanie miaÅ‚ tylko nieznacznie uÅ‚atwione dziÄ™ki temu, że Å›piewaÅ‚ już tÄ™ partiÄ™ u Johna Eliota Gardinera. W Berlinie ze swojego zadania – zarówno pod wzglÄ™dem wokalnym, jak i aktorskim - wywiÄ…zaÅ‚ siÄ™ znakomicie. ByÅ‚em pod urokiem jego jasnego, peÅ‚nego, czystego i peÅ‚nego blasku gÅ‚osu. Duże wrażenie wywarli na mnie także Roberta Mameli w roli Poppei i Franz-Josef Selig jako Seneka.

Inscenizacja to prawdziwy, zbiorowy sukces twórców warstwy wizualnej: Jens Kilian (scenografia), Julia Rösler (kostiumy), Olaf Freese i Irene Selka (światło) a także instrumentalistów Akademie für Alte Musik Berlin, którymi pokierował Diego Fasolis.
Na koniec crème de la crème… L’Orfeo Claudio Monteverdiego.  W krótkim komentarzu zaraz po przedstawieniu napisaÅ‚em, że publiczność zgotowaÅ‚a twórcom kilkuminutowÄ…, żywioÅ‚owÄ… owacjÄ™. PodziÄ™kowania byÅ‚y także ode mnie. Za dwie i pół godziny wypieków, dreszczy, uÅ›miechu, Å‚ez wzruszenia i szeroko otwartych oczu. Orfeusza wyprodukowali Sasha Waltz & Guests, De Nationale Opera Amsterdam, Les Théâtres de la Ville de Luxembourg, Bergen International Festival i Opéra de Lille. PowstaÅ‚o przedstawienie plastyczne i wysmakowane; spektakl, w którym muzyka instrumentalna, taniec, Å›piew, dekoracje, kostiumy i wszystkie inne elementy istniejÄ… nie obok siebie, a ze sobÄ… i dla siebie. MiÄ™dzy którymi panuje głęboka symbioza.

Wielkie brawa należą siÄ™ Å›piewakom, którzy nie tylko doskonale spisali siÄ™ pod wzglÄ™dem wokalnym i aktorskim, ale też dołączali w dużej części scen do tancerzy. Najbardziej wszechstronnymi umiejÄ™tnoÅ›ciami popisali siÄ™ Georg Nigl (Orfeo), Fabio Trümpy (Pasterz) i Konstantin Wolff (Pluton), którzy na scenie wykonywali prawdziwe akrobacje. Cudownie zabrzmiaÅ‚ Freiburger Barockconsort: instrumentaliÅ›ci caÅ‚y czas towarzyszyli aktorom i tancerzom na scenie, byli częściÄ… spektaklu, czasem bardzo istotnÄ… – na przykÅ‚ad kiedy harfistka partnerowaÅ‚a Muzyce w Prologu, czy na koÅ„cu przedstawienia, gdy instrumentaliÅ›ci dołączyli do pozostaÅ‚ych artystów w radosnym taÅ„cu. TaÅ„czyÅ‚y nawet puzony!!!

L’Orfeo napeÅ‚niÅ‚ mnie radoÅ›ciÄ…. Muzyka Monteverdiego zostaÅ‚a zestawiona z niepretensjonalnymi kostiumami i prostymi elementami scenografii zwiÄ…zanymi Å›ciÅ›le z naturÄ…. ByÅ‚a prawdziwa woda, surowe drewno, zieleÅ„. Ale grali przede wszystkim ludzie. Ich mimika, gesty, ciaÅ‚a, gÅ‚os, ruchy, emocje. ByÅ‚y bardzo blisko. A dziÄ™ki temu wszystkiemu byÅ‚o też - mimo chÅ‚odnej aury na zewnÄ…trz - bardzo ciepÅ‚o…

Prawdziwa sztuka nie lubi szufladkowania, bez ustanku podąża za nowymi ideami, także za rozwojem technologicznym i cywilizacyjnym. Wszystkie przedstawienia operowe, które znalazÅ‚y siÄ™ w programie Barocktage 2018 w berliÅ„skiej Staatsoper Unter den Linden, wymykajÄ… siÄ™ myÅ›leniu o operze jako o tworze starodawnym i skostniaÅ‚ym. Wprost przeciwnie, wykorzystywaÅ‚y najnowsze zdobycze techniki i zmuszaÅ‚y widzów do nowego spojrzenia na dawne kompozycje, do skonfrontowania siÄ™ ze swoimi przekonaniami i wyobrażeniami, do aktywnoÅ›ci, do bezgranicznego zanurzenia siÄ™ w ich magicznym Å›wiecie. Być może nawet do stania siÄ™ częściÄ… tego magicznego Å›wiata…

***

Na koniec niespodzianka. Mam dla Was w prezencie dwupłytowy album z Vespro della beata vergine, SV 206, który nagrali Jordi Savall, La Capella Reial, Coro del Centro Musica Antica di Padova oraz soliści: Montserrat Figueras, María Cristina Kiehr, Guy de Mey, Gian Paolo Fagotto, Gerd Turk, Daniele Carnovich, Pietro Sagnoli i Roberto Abondanza. Na płycie podpisał się dla Was sam Jordi Savall!!! Żeby ją dostać wystarczy polubić i skomentować na Facebooku tę lub kolejną relację z Berlina. Płytę rozlosuję jeszcze przed Świętami.