B!52, odcinek 17 - Quasimodogeniti


O tym, jak pierwsza niedziela po Wielkanocy połączyła kreskówkę Disneya, chilijskich kowbojów, Bacha i zakręconą trąbkę.
Osadzona w czasach późnego średniowiecza powieść Wiktora Hugo Notre-Dame de Paris (Katedra Najświętszej Marii Panny w Paryżu) opowiada o losach pięknej Cyganki Esmeraldy, archidiakona Klaudiusza Frollo oraz jego przybranego syna. W 1996 roku na podstawie książki wytwórnia Walta Disneya nakręciła film animowany pod tytułem Dzwonnik z Notre-Dame, a postać garbatego i kulawego dzwonnika stała się słynniejsza niż sama powieść Hugo. Tą postacią jest Quasimodo.

Czteroletni Quasimodo, porzucony przez rodziców, został odnaleziony pod bramą paryskiej Katedry przez Klaudiusza Frollo w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, która w starym kalendarzu liturgicznym nazywała się Quasimodogeniti, stąd właśnie imię bohatera, którego wszyscy znamy z animacji Disneya...

Łacińska nazwa pierwszej niedzieli po Wielkanocy, która kończy uroczysty czas ośmiodniowego świętowania Zmartwychwstania (Oktawa Wielkanocna), wzięła się od tekstu tradycyjnego mszalnego Introitu śpiewanego po łacinie na wejście:

 "Quasi modo geniti infantes, rationabile, sine dolo lac concupiscite ut in eo crescatis in salutem si gustastis quoniam dulcis Dominus"

"Jak niedawno narodzone niemowlęta pragnijcie duchowego, niesfałszowanego mleka, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu, jeżeli tylko zasmakowaliście, że słodki jest Pan"

Bardzo ciekawa tradycja dotycząca Niedzieli Quasimodogeniti zachowała się w Chile. W czasach kolonialnych, duchowni udawali się w pierwszą niedzielę po Wielkanocy do domów chorych i niedołężnych, aby zanieść im komunię i wieść o Zmartwychwstaniu. W związku z tym, że byli często napadani, towarzyszyła im zwykle duża eskorta chilijskich jeźdźców zwanych "huasos". Mimo że w czasach współczesnych ataków na księży już nie ma, tradycja jest kontynuowana i w wielu miastach organizowane są procesje, w których miejscowemu proboszczowi wiezionemu się w bogato zdobionym powozie towarzyszy wielki orszak złożony z jeźdźców na koniach, udekorowanych samochodów i odświętnie ubranych wiernych. Ten festiwal radości to Fiesta de Cuasimodo.

A gdzie w tym wszystkim Johann Sebastian Bach? 
Quasimodogeniti była w czasach Bacha ważnym świętem luterańskim i dlatego jego obowiązkiem jako kantora Kościoła św. Tomasza było komponowanie na ten dzień rozbudowanych kantat. Do dzisiaj zachowały się dwie kantaty skomponowane przez Bacha na pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Jedną z nich jest Halt im Gedächtnis Jesum Christ, BWV 67, napisana krótko po przyjeździe do Lipska i wykonana po raz pierwszy 16 kwietnia 1724 roku. Tekst kantaty napisany przez nieznanego poetę jest oparty na przekazach biblijnych i dotyczy spotkania Jezusa z uczniami po Zmartwychwstaniu, także spotkania ze św. Tomaszem, który symbolizuje wątpliwości wszystkich chrześcijan, a szczególnie tych, którzy nie noszą w sobie pokoju i miłości. 
Centralną częścią kantaty jest luterański hymn wielkanocny Erschienen ist der herrlich Tag (Nastał dzień chwały), napisany w roku 1560 przez Nikolausa Hermana, natomiast pierwsza zwrotka hymnu Jakoba Eberta z roku 1601 Du Friedefürst, Herr Jesu Christ (Książę pokoju, Panie Jezu Chryste) kończy kantatę. Utwór składa się z siedmiu części rozłożonych symetrycznie wokół środkowego chorału i została przeznaczona na trzy głosy solowe (alt, tenor i bas), czterogłosowy chór oraz mały zespół instrumentalny złożony z dwojga skrzypiec, altówki, fletu traverso, dwóch obojów d'amore, basso coninuo i... corno da tirarsi.

Corno da tirarsi to największa zagadka, źródła nie są zgodne, czym tak naprawdę jest instrument określony przez Bacha jako "róg z suwakiem". Bach użył tego instrumentu w zaledwie czterech kantatch powstałych do roku 1724, potem nie pojawia się już w jego utworach. Chyba najbardziej prawdopodobna jest powszechna opinia, że corno da tirarsi wyglądał podobnie jak instrument, który trzyma w rękach Gottfried Reiche na słynnym portrecie E. G. Haußmanna: mała, bardzo ściśle skręcona rura, jednak z dodatkowym suwakiem, który zapewniał możliwość używania tonów chromatycznych. Czyli taka "zakręcona trąbka".

Zapraszam do posłuchania początkowego chóru z kantaty Halt im Gedächtnis Jesum Christ, w którym wyraźnie słychać kontrast między radością i nadzieją a nieufnością i zwątpieniem...

PS. O zakręconej trąbce i o innych ciekawych barokowych instrumentach dętych dowiedziałem się w tym tygodniu wiele od świetnego trębacza - Pawła Hulisza, z którym znamy się już od czasów inowrocławskiej szkoły muzycznej. O płycie Pawła i jego towarzyszy z Tubicinatores Gedanenses miałem przyjemność napisać niedawno kilka słów... (Muzyczny spacer po Gdańsku)










0 komentarze:

Prześlij komentarz