Wszystkie posty

jeszcze więcej do czytania...

Filharmonia Poznańska: Pasja według św. Mateusza


Filharmonia Poznańska,
31 marca 2017, Aula Uniwersytecka

GWIAZDY ÅšWIATOWYCH ESTRAD
PASJA GENIUSZA
PAMIĘCI WOJCIECHA DRABOWICZA - W 10. ROCZNICĘ ŚMIERCI

Johann Sebastian Bach
Matthäuspassion BWV 244 (Pasja wg św. Mateusza)

Regula MÜHLEMANN - sopran
Ingeborg DANZ - alt
Marcel BEEKMAN - tenor (Ewangelista)
Colin BALZER - tenor
Christian IMMLER - bas (Chrystus)
Raimund NOLTE - bas
RIAS Kammerchor
Reinhard GOEBEL - dyrygent
Orkiestra Filharmonii Poznańskiej
Ryszard Daniel GOLIANEK - wprowadzenie słowne do koncertu






Historia jednego chorału, część 2



Historia jednego chorału, część 2

Na poczÄ…tku byÅ‚a pieśń miÅ‚osna Hansa Leo Haßlera "Mein G’müt ist mir verwirret" (Historia jednego choraÅ‚u - PoczÄ…tek), którÄ… w roku 1656 przejÄ…Å‚ upraszczajÄ…c rytmicznie Johann Crüger (1598–1662) w swojej redakcji hymnu "O Haupt voll Blut und Wunden".

Hymn bazuje na przypisywanym dawniej św. Bernardowi z Clairvaux a obecnie Arnulfowi z Louvain (zm. 1250) łacińskim poemacie "Salve mundi salutare", którego zwrotki odnoszą się do poszczególnych części ciała wiszącego na krzyżu Jezusa: stóp, kolan, rąk, przebitego boku, piersi, serca i na końcu do głowy:

"Salve, caput cruentatum,
Totum spinis coronatum,
Conquassatum, vulneratum, 
Arundine sic verberatum."

(Bądź pochwalona głowo skrwawiona,
ukoronowana cierniem, pobita,
zraniona, uderzona)

To właśnie ta część została przetłumaczona na niemiecki przez Paula Gerhardta (1607-1676) i wraz z transkrypcją muzyki Haßlera dokonaną przez Crügera, stała się najbardziej chyba popularnym luterańskim hymnem pasyjnym.

Jednym z wielu kompozytorów, którzy opracowywali tę pieśń był Jan Sebastian Bach. Jej melodia aż pięć razy pojawia się w Pasji według św. Mateusza, słychać ją także w znacznej większości rekonstrukcji Pasji według św. Marka. Melodia hymnu została wykorzystana przez Bacha kilkanaście razy, także w Oratorium na Boże Narodzenie czy kantacie "Sehet, wir gehn hinauf gen Jerusalem", BWV 159.

W ten sposób linia melodyczna niemieckiej miłosnej piosenki "Słodkie dziewczę spokój mego serca zburzyło" stała się chorałowym hitem, dotyczącym materii zupełnie odmiennej... O jego dalszej karierze napiszę w kolejnym odcinku, dzisiaj zapraszam do przesłuchania dwóch zwrotek "O Haupt voll Blut und Wunden" z Pasji według św. Mateusza, której już jutro będzie można posłuchać w Filharmonia Poznańska. W gwiazdorskiej obsadzie.
_______________________

Johann Sebastian Bach, Pasja według św. Mateusza BWV 244
chorał "O Haupt voll Blut und Wunden"

"O Haupt voll Blut und Wunden,
Voll Schmerz und voller Hohn,
O Haupt, zu Spott gebunden
Mit einer Dornenkron (...)"

O głowo, coś zraniona, zhańbiona, zlana krwią
I cierniem uwieńczona, złoczyńcy Ciebie lżą.
O głowo, coś jaśniała odblaskiem Bożej czci,
Lecz teraz wynędzniała, bądź pozdrowiona mi!
O chwaÅ‚y peÅ‚ne lice, przed którym Å›wiaty drżą, 
ZaÅ›wiaty w proch padajÄ…, kto CiÄ™ tak zelżyÅ‚, kto? 
Kto sprawiÅ‚, że Twych oczu nadziemski cudny blask, 
Co gasił słońc tysiące, załamał się i zgasł?


Filharmonia Pomorska: 55 lat Capelli Bydgostiensis



Koncert jubileuszowy z okazji 55-lecia Capelli Bydgostiensis
29.03.2017, godz. 19:00 - Filharmonia Pomorska

Orkiestra Kameralna Capella Bydgostiensis
Stanisław Gałoński, José Maria Florêncio - dyrygenci
Jerzy Butryn - bas


Antonio Vivaldi (1678 – 1741) – Concerto in La maggiore, RV 158

MikoÅ‚aj ZieleÅ„ski (ok. 1550  – 1611) –  Semel iuravit

Marcin Mielczewski  (ok.1600 – 1651)  – Deus in nomine tuo

Wolfgang Amadeus Mozart (1756 – 1791) – Divertimento D-dur KV 136

Henryk MikoÅ‚aj Górecki  (1933-2010) – Trzy utwory w dawnym stylu

Wojciech Kilar (1932- 2013) – Orawa na orkiestrÄ™ smyczkowÄ… (1986)


Concerto ripieno



Żeby było pięknie i żeby było mocno nie potrzeba wielkiej orkiestry. Wystarczą smyczki.

W baroku wykształciła się forma muzyczna zwana "concerto ripieno", czyli koncert przeznaczony na orkiestrę smyczkową bez solistów albo tylko z pomocniczą rolą instrumentów solowych. Mistrzem w komponowaniu takich koncertów był Antonio Vivaldi (1678-1741). Jest wśród tych koncertów jeden szczególny, który nie jest jednym z wielu "concerti ripieni", ponieważ nazwa tej formy muzycznej przylgnęła do niego jako nazwa własna.
Jeśli macie ochotę, posłuchajcie bardzo energetycznego "Concerto ripieno" Antonio Vivaldiego...
________________

Antonio Vivaldi, Koncert na smyczki A-dur RV 158 "Concerto ripieno"
I. Allegro molto


Odcinek 12, Laetare


Laetare, czyli różowa niedziela

"Laetare, Ierusalem" ("Raduj się, Jerozolimo") brzmi początek zaczerpniętego z Księgi Izajasza Introitu na czwartą niedzielę Wielkiego Postu, od którego wzięła ona swoją nazwę. Kiedyś była dniem oddechu od okresu pokuty, nawet kolor szat liturgicznych zmieniał się tego dnia ze zwyczajnego dla Wielkiego Postu fioletu w kolor różowy. Tylko dwa razy do roku można zobaczyć księdza w różowym - w trzecią niedzielę Adwentu (Gaudete) i właśnie w Laetare, stąd jej angielska nazwa "Rose Sunday". Choć słowo "rose" oznacza w tym przypadku nie tylko "różowa", ale także "różana". Tego dnia papież zwykł bowiem święcić złote róże, które były potem wysyłane do katolickich władców.

Są i inne tradycje związane z tą właśnie niedzielą. W wielu krajach Europy służba otrzymywała dzień wolny na odwiedzenie swoich macierzystych kościołów. Było to okazją także do odwiedzin swoich własnych matek i wręczania im prezentów, dlatego w krajach anglojęzycznych przyjęła się dla tej niedzieli nazwa "Mothering Sunday", w niektórych przerodziło się to po prostu w Dzień Matki (np. w Wielkiej Brytanii i Irlandii).

Niedziela Środopostna, bo taka jest jej dawna polska nazwa, pozwalała na oddech od rygorów Wielkiego Postu. Na ołtarzach pojawiały się kwiaty, wolno było grać na organach, jeśli ktoś miał taką wolę mógł wziąć w tę niedzielę ślub, którego w inne dni Wielkiego Postu nie udzielano. Wypatrywano też z utęsknieniem znaków budzącej się do życia przyrody... W niektórych krajach do dzisiaj panuje zwyczaj jedzenie tego dnia potraw w różowym kolorze (np. deserów truskawkowych 😀).

Czyli różowo na całego. A jeśli tak, to wybrałem na tę niedzielę najbardziej chyba różową kantatę Bacha. Tekst "Weichet nur, betrübte Schatten" (Ustąpcie, cienie ponure) BWV 202 jest rozbuchany i rozerotyzowany jak żaden inny... I to przez wiosnę, która nie tylko budzi do życia przyrodę, ale także miłość...

"(...) gdy wiosenny zefir czule pieści i wije się przez kolorowe pola, pojawia się Amor, który przypatruje się i szuka klejnotu: dwóch całujących się serc (...)"

Bach napisał tę kantatę najprawdopodobniej z okazji wesela; być może nawet swojego własnego wesela z Anną Magdaleną Wilcke (3 grudnia 1721). Przypuszcza się, że arie sopranowe mogła na nim śpiewać sama panna młoda. Posłuchajcie kończącej kantatę, napisanej w formie gawota arii "Sehet in Zufriedenheit"...

"Sehet in Zufriedenheit
Tausend helle Wohlfahrtstage,
Dass bald bei der Folgezeit
Eure Liebe Blumen trage!"

(Wyglądajcie z zadowoleniem tysięcy jasnych dni pomyślności,
Które wkrótce przyniosą waszej miłości kwiaty.)

__________________________________

J.S. Bach, Weichet nur, betrübte Schatten BWV 202
Aria-gavotte "Sehet in Zufriedenheit"


Jeszcze cieplutkie


Jeszcze cieplutkie, zabieram się za słuchanie...

24.03.2016 - 24.03.2017, Stabat Mater


Dokładnie rok temu odbył się w Filharmonii Pomorskiej koncert VIA DOLOROSA, w którego programie znalazło się Stabat Mater Giovanniego Battisty Pergolesiego.

Gdyby różowy głośnik dysponował danymi statystycznymi, okazałoby się z pewnością, że Stabat Mater to najpopularniejszy utwór jaki brzmiał w nim w ciągu tego minionego roku.

Jest tak z wielu powodów. To piękna, pełna emocji, wzruszająca muzyka. Taka polifoniczna autostrada do nieba... Nawet mój Mistrz Jan Sebastian był pod takim wrażeniem Stabat Mater, że postanowił wziąć muzykę Pergolesiego dla siebie. Psalm 51 "Tilge, Höchster, meine Sünden" BWV 1083 to tak naprawdę bardzo wierna transkrypcja Stabat Mater.

Ale najważniejszy powód ciągłego wsłuchiwania się w Pergolesiego jest taki, że z tym filharmonicznym wydarzeniem sprzed roku są związane piękne wspomnienia. To właśnie wtedy ostatni element skomplikowanej życiowej układanki zacumował koncertowo na swoim miejscu... I choć kilka puzzli w międzyczasie znów na chwilę wypadło, ten jeden ciągle jest. I niech będzie, bo jest mi z nim dobrze.

PiÄ™knego piÄ…tku i udanego weekendu 


Jeszcze o wiośnie


I jeszcze o wiośnie, która dyskretnie nadeszła. W końcu.

"RadoÅ›ci! Rozkoszy bogów i ludzi, towarzyszko niewinnoÅ›ci, 
Zejdź ze wzgórza ku mojej pieśni,
Albo przyjdź z doliny, w której obejmuje cię Wiosna!
Przyjdź, przyjdź z łąk pełnych lilii i z pachnących gajów! (...)"

(wolne tłumaczenie Orzecha)
Carl Philipp Emanuel Bach - Freude, du Lust der Götter und Menschen ("Der Frühling"), Wq. 237





Wiosna!!!



Wiosnę przywitałem dziś kantatą "Weichet nur, betrübte Schatten" BWV 202 Jana Sebastiana Bacha, której tekst jest różowy. Erotyczny i zmysłowy. Jak to wiosna.

Jeszcze bardziej różowy ciąg dalszy w sobotę...


UstÄ…p miejsca, cieniu ponury!
Mrozie i wietrze - odpocznijcie!
Żądza wypełnia pierś boskiej Flory radosnym szczęściem,
bo rodzi kwiaty...


21.03.2017, European Day of Early Music


21.03.2017, MISTRZ I PRZYJACIEL



332 lata temu urodził się mój Mistrz i Przyjaciel. Dużo u mnie Jana Sebastiana, więc zamiast notki o tym, kim był i co robił pozwolę sobie na ton bardziej osobisty. Róże dostał wczoraj...
_________________

Na Bacha zawsze mogłem liczyć. Kiedy było źle, wystarczyły pierwsze nuty III Koncertu brandenburskiego i zły nastrój mijał a problemy wydawały się znacznie mniejsze. Bach wypełniał moje życie już od dzieciństwa, kiedy nieśmiało grałem jego skrzypcowe partity a później - na fortepianie - proste preludia. Kiedy miałem okazję zadyrygować koncertem Bacha orkiestrą, moja pasja zmieniła się w bezgraniczną namiętność...

Muzyka Bacha zawsze dawała mi dużo pozytywnej, nieziemskiej energii. Zachwycała geniuszem, pięknem, dostojeństwem. Działała na wszystkie moje zmysły, pozwalała odpłynąć w niezwykłe rejony świadomości. Szwajcarski teolog, Karl Barth powiedział, że "muzyką, która obowiązuje w niebie jest muzyka Bacha". I ja, kiedy jej słuchałem, czułem się jak w niebie.

Ale pewnego dnia Bach przestał grać. Przestałem odczuwać potrzebę wyłapywania wszystkich głosów zawiłej polifonicznej konstrukcji... Pustka, próżnia, beznadzieja. Może Bach postanowił nie uczestniczyć w festiwalu pomyłek, użalania się nad sobą, marnotrawienia czasu i energii na rzeczy zupełnie nieistotne...

Kiedy po latach znów byÅ‚em gotowy; kiedy ostatnie życiowe puzzle zaczęły trafiać we wÅ‚aÅ›ciwe miejsca; kiedy hierarchia wartoÅ›ci przestaÅ‚a być w koÅ„cu antyhierarchiÄ… – Bach zapukaÅ‚. NieÅ›miaÅ‚o. PodsunÄ…Å‚ mi program koncertu z okazji swoich 330-tych urodzin. Program? ZnaÅ‚em niemal na pamięć każdÄ… nutÄ™ z tego koncertu. SkorzystaÅ‚em z zaproszenia i Bach wróciÅ‚. Z wielkÄ… mocÄ…. I ze swojÄ… polifoniÄ….

Monofoniczny facet dążący zawsze jedyną i zawsze słuszną drogą; facet, który dawał dojść do głosu tylko przyjemnym uczuciom; facet dla, którego wszystko inne i wszyscy inni byli tylko życiowym akompaniamentem odkrył moc tej barokowej polifonii. I odkrył, że on także jest polifoniczny. Że może mieć myśli, pragnienia, uczucia, marzenia; że fajnie jest nie być idealnym (!!!); że można być jednocześnie dumnym i pokornym; że można pomagać, ale i czerpać radość z przyjmowania pomocy; że można być jednocześnie dzieckiem cieszącym się z najmniejszego drobiazgu, jak i rozsądnym szefem; że zdrowy jest śmiech, ale ważne są także łzy; że te rozmaite myśli, uczucia, zachowania, postawy, doświadczenia są tak samo ważne. Jak w polifonicznej muzyce, gdzie każdy pojedynczy głos, każda linia melodyczna prowadzą dialog; same w sobie są bardzo istotne, ale dopiero razem tworzą doskonale harmoniczną całość. A ile w tym wszystkim radości!!!

Happy birthday my Friend. Wszystkiego najlepszego Mistrzu...

XV Dni Muzyki Dawnej - seminarium orkiestrowe i koncert specjalny



Przesilenie wiosenne uczciłem 1. Bydgoskim Barokowym Maratonem Muzycznym (1. BBMM). Muszę tę nazwę opatentować 😛. Dwie otwarte próby i trzy koncerty w dwie doby to naprawdę sporo. Ale zmęczenia materii nie czuję. Wprost przeciwnie. Inne sprawy nie dają mi czasem przestać o sobie myśleć, ale nie muzyka. No i inne czasoprzestrzenne zjawisko, dzięki któremu jako tako funkcjonuję...

Ale do rzeczy. W sobotę i niedzielę miałem możliwość (i zaszczyt) uczestniczyć w otwartych próbach seminarium orkiestrowego zorganizowanego przez Akademia Muzyczna im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy w ramach XV Dni Muzyki Dawnej i prowadzonego przez Aureliusza i Ewę Golińskich oraz Tomasza Pokrzywińskiego (Arte dei Suonatori). To właśnie był ten "inny wymiar" i ta "inna bajka", o których już wspominałem. Sporo się dowiedziałem, dużo nauczyłem. Mam nadzieję, że choć część tego będę mógł wykorzystać, kiedy będzie się spełniać moje marzenie. Ale najważniejsze, że byłem świadkiem tego, jak tworzy się muzykę. I jak tworzy się muzyka. "Zagraliście pięknie, proszę Państwa - powiedział w czasie próby Aureliusz Goliński - ale proszę nie myśleć o tym, JAK to zagraliście, ani tego NIE NAZYWAĆ. Sam nie potrafię tego nazwać, ale może i dobrze. Proszę po prostu tak zagrać".

I zagrali. Dzisiejszy koncert specjalny, poświęcony pamięci Damiana Borowicza powinien być pokazywany jako, jak to się teraz zwykło nazywać, "tutorial". Tego, jak się muzykuje, czym jest zespół i co to jest tak naprawdę to "concerto grosso", które tak często znajduje się w programach różnych koncertów.

W programie koncertu znalazły się dwa pierwsze Concerti Grossi Georga Friedricha Händla z op. 6, Concerto Grosso nr 1 F-dur Alessandro Scarlattiego ze zbioru, którego nazwę przytoczę w całości, bo jest cudowna - "Sei concerti in sette parti per due violini e violoncello obbligato, con in più due violini, un tenore e basso continuo" oraz Sinfonia a quattro nr 12 Antonio Caldary. Ten ostatni utwór to trochę akcent pasyjny, bo jest to transkrypcja Introduzione do oratorium Caldary "La Passione di Gesù Cristo Signor Nostro".

Pięknie to wszystko brzmiało. Interpretacje, które dzisiaj usłyszeliśmy były wysmakowane, spójne, zawiłe polifoniczne konstrukcje były czytelne i w warstwie soli, i w warstwie ripieni. A te dysonanse... Nic dodać nic ująć. No może jedno, ale znawców muzyki barokowej proszę o ominięcie następnych kilku zdań... Czasami słyszałem na koncercie kompozytora, którego utworu nie było w programie, a którego uważam osobiście za mistrza formy concerto grosso. To Francesco Geminiani. Jeśli będziecie kiedyś mieli możliwość, posłuchajcie Grave z koncertu Geminianiego, który jest transkrypcją pierwszej sonaty triowej z opusu 5 Arcangelo Corellego, a zobaczycie, a właściwie usłyszycie o czym mówię :).

Na koniec, ale wcale nie najmniej ważny koniec krótko o basso continuo, czy jak pisał jeden z bohaterów dzisiejszego koncertu, Georg Friedrich Händel, o thorough-bass. Czy może być bez klawesynu? Oj, nie może. Czy może być bez wiolonczel? Oj, zdecydowanie nie. Tego poczucia muzycznej prawdy (nie mówię o prawdzie absolutnej, ale tej ważnej w danym momencie prawdzie chwili), tego smaku, tej maestrii, z jaką zagrał dziś na wiolonczeli Tomasz Pokrzywiński, nigdy się proszę Państwa nie zapomina. I wiolonczelowego tutti, które tak pięknie podążało za swoim mistrzem. Tej radości grania i doświadczania muzyki, tego pięknego uśmiechu jednej z wiolonczelistek też długo nie zapomnę.

Rzadko mi się to zdarza, ale będzie też łyżka dziegciu. Tak sobie już któryś raz z kolei na koncercie organizowanym w którejś z sal koncertowych Akademii Muzycznej w Bydgoszczy pomyślałem, że nie byłoby chyba końca świata, gdyby na tę jedną koncertową godzinę zamilkły próby w innych salach budynku. Trochę nie daje się dojść w pełni do głosu jednej z najważniejszych bohaterek muzyki. Ciszy.

Tyle. A jutro Międzynarodowy Dzień Muzyki Dawnej i urodziny mojego Przyjaciela.


Filharmonia Pomorska: Pasja według św. Marka



Wczoraj uczestniczyłem w niezwykłym muzycznym wydarzeniu. Filharmonia Pomorska im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczypodarowała melomanom w ramach cyklu "Wszystkie kantaty Bacha" rekonstrukcję Pasji według św. Marka, BWV 247. O samej Pasji pisałem już wcześniej (Odcinek 10, Reminiscere) dzisiaj kilka słów o jej wykonaniu...

Kai Bumann czuje muzykę barokową, potrafi wydobyć z dużych form Bacha smaki, o które trudno czasem w dostępnych nagraniach; więcej - na każdym koncercie z cyklu "Wszystkie kanaty Bacha" odkrywają się przede mną takie detale utworów Bacha, które dzięki interpretacji Kaia Bumanna nabierają zupełnie innego znaczenia i charakteru. Czasem ich rola staje się zupełnie niespodziewana. I ważna. Może to trochę magia muzyki wykonywanej na żywo; może to, że język kantat Bacha jest językiem ojczystym Maestro Bumanna; może artyści nadzwyczaj dobrze czytają sygnały dyrygenta; może jeszcze inne czynniki mają w tym udział - nie wiem... w każdym razie muzyczny przekaz jest nieudziwniony, spójny i czytelny.

Kilka elementów wczorajszego koncertu urzekło mnie szczególnie. Kilka razy się najzwyczajniej w świecie poryczałem. Najbardziej na samym początku, z pierwszymi nutami "Geh, Jesu, geh zu Deiner Pein!", której warstwa muzyczna jest zaczerpnięta z przepełnionej emocjami Trauerode.

Capella Bydgosiensis, która utwory barokowe wykonuje zazwyczaj z wykorzystaniem przede wszystkim współczesnego instrumentarium, została wzmocniona o dwie viole da gamba (niestety nie znam nazwisk gambistek, ale Panie grały niesamowicie), które nadały brzmieniu orkiestry niezwykłego ducha dawnej muzyki. Kiedy w "Falsche Welt, dein schmeichelnd Küssen" została do tego dodana surowa artykulacja pozostałych smyczków miałem wrażenie, że słucham zespołu historycznego. Piękna była ta aria. A viole da gamba brzmiały popisowo w całej Pasji i trochę w tym kontekście żałuję, że zamiast współczesnych fletów poprzecznych nie obsadzono w składzie barokowych fletów traverso o pięknym, pastelowym i aksamitnym dźwięku. To by dopiero było "fusion"!

Byłem bardzo ciekawy, jak zostaną wykonane recytatywy, do których znany jest jedynie tekst zaczerpnięty z Ewangelii wg św. Marka, bo muzyka Bacha do tych części zaginęła bezpowrotnie. Przekaz biblijny deklamowany po polsku przez Mieczysława Franaszka był wprowadzany przez arpeggia wykonywane na klawesynie przez Dorotę Zimną. Stylowo i perfekcyjnie. Klawesyn kończył też recytacje i wprowadzał modulacjami następne części, dzięki czemu Pasja nie była poszatkowana, jak w wielu nagraniach, których ostatnio słuchałem. To było bardzo duże, bardzo pozytywne zaskoczenie.

Ciepłe słowa należą się także solistom. Joanna Radziszewska zaśpiewała punktualnie, precyzyjnie, z odpowiednią dla Bacha artykulacją, bez operowej maniery a jednak z nadaniem tekstowi właściwego charakteru. Kiedy zabrzmiało "Er kommt, er kommt, er ist vorhanden", zdawało się, że Judasz zbliża się naprawdę. Wykonująca partie altu Dorota Lachowicz to artystka o posągowej urodzie, bardzo lubię patrzeć na nią w utworach oratoryjno-kantatowych. Ale przede wszystkim słuchać. We wspomnianej już arii "Falsche Welt, dein schmeichelnd Küssen" poryczałem się centralnie... Aria "Mein Tröster ist nicht mehr bei" w wykonaniu Sylwestra Smulczyńskiego była liryczna, ale jednocześnie zdecydowana, pełna ciekawych akcentów, zaśpiewana odważnie i z charakterem.

No i chór Astrolabium przygotowany przez Kingę Litowską. Pięknie to wszystko brzmiało. Czysto, dokładnie, głosy śpiewaków idealnie w siebie wtopione. Ach... Pamiętam Astrolabium z dwudniowego bożonarodzeniowego maratonu w 2015 roku. Ten toruński chór to niezmiennie klasa sama w sobie...

Wczorajszy muzyczny wieczór nie zakończył się jednak owacjami na stojąco, którymi filharmoniczna publiczność podziękowała Artystom za Pasję według św. Marka. Wieczór skończył się w bydgoskim kościele garnizonowym, w którym w scenografii subtelnie iluminowanego wnętrza zabrzmiał pasyjny chorał gregoriański. Nie mogło być lepszego dopełnienia muzycznych (i nie tylko) emocji. Męski Zespół Chorałowy - ośmiu wokalistów dysponujących głosami o ciekawej barwie, które razem składają się na niezwykłe brzmienie... Na długo pozostaną w głowie dźwięki "Ierusalem, Ierusalem, convertere ad Dominum Deum tuum" z Lamentacji Proroka Jeremiasza napisanych na wielkoczwartkową ciemną jutrznię (tenebrae) przez Thomasa Tallisa (ok. 1505-1585). I nieznana mi wersja "Tristis est anima mea"; utworu który tak często brzmi w różowym głośniku z nutami Marca Antoine'a de Charpentiera...

A dzisiaj... Händel, Scarlatti i Caldara. Będzie się działo. Wiem, bo byłem na próbach :).
_________________________

Filharmonia Pomorska im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy
niedziela, 19.03.2017

Johann Sebastian Bach (1685-1750) – Pasja wedÅ‚ug Å›w. Marka, BWV 247

Orkiestra Kameralna Capella Bydgostiensis
Chór Astrolabium
Kai Bumann, dyrygent
Joanna Radziszewska, sopran
Dorota Lachowicz, alt
Sylwester Smulczyński, tenor
Mieczysław Franaszek, recytacja
Kinga Litowska, przygotowanie chóru



odcinek 11, Oculi



Bach, pomyłka, szyfry i sprawa polska

Oculi, trzecia niedziela Wielkiego Postu. W dawnej Polsce była nazywana "niedzielą głuchą". Ta nazwa dobrze oddaje charakter liturgii w czasie przedwielkanocnym... Muzyki prawie nie było słychać.

Na szczęście w naszych czasach muzyka brzmi. W Wielkim Poście na całym świecie odbywają się koncerty muzyki pasyjnej i wielkanocnej; festiwale, których program dotyczy niemal w całości muzyki związanej z tym okresem. Polskie Misteria Paschalia, Actus Humanus (Resurrectio) i Muzyka - Festiwal Nowe Epifanie / Gorzkie Żale, to tylko niektóre z nich.

Jutro tak bardzo wyczekiwany koncert, na którym posłucham Pasji według św. Marka, chciałbym więc wrócić do jednej z kantat, z których czerpie się w rekonstrukcjach tej Pasji. To kantata "Laß, Fürstin, laß noch einen Strahl" BWV 198, zwana też Trauerode (oda żałobna), napisana przez Jana Sebastiana Bacha ku czci zmarłej elektorowej Saksonii i tytularnej królowej Polski Krystyny Eberhardyny (Christiane Eberhardine von Brandenburg-Bayreuth), żony Augusta II Mocnego i matki Augusta III Sasa.

Królowa zakochała się w młodym księciu od pierwszego wejrzenia i robiła wszystko, żeby wyjść za niego za mąż mimo sprzeciwu matki. W końcu się to udało, jednak elekcja męża na króla Polski była dla niej początkiem długoletniej rozłąki i samotności, jako gorliwa luteranka nie chciała bowiem przejść na katolicyzm, co było warunkiem koronacji i zgody na przyjazd do Warszawy. Nigdy więc Krystyna Eberhardyna do Polski nie przyjechała...

Saksończycy kochali swoją elektorową, sławili jej trwanie przy wierze luterańskiej nadając jej przydomek "Sachsens Betsäule" (saksoński filar modlitwy), doceniali jej zalety i jako monarchini, i jako kobiety. Coś w tym musi być skoro Christiane Eberhardine zniosła z godnością charakter swojego męża, nieprzyzwoitego wprost kobieciarza, który według przekazu jemu współczesnej księżnej Wilhelminy Pruskiej (kompozytorki zresztą) miał od 362 do 385 nieślubnych dzieci (!!!). Po śmierci królowej 5 września 1727 roku cała Saksonia pogrążyła się w żałobie, postanowiono uczcić więc jej pamięć zamawiając muzykę na jej pogrzeb. U Jana Sebastiana Bacha. Przez pomyłkę.

Jako, że kościół Paulinów, w którym miała odbyć się ceremonia pogrzebowa był kościołem uniwersyteckim, muzyka powinna była być zamówiona u muzycznego kierownika lipskiego uniwersytetu - Johanna Gottlieba Görnera. Kiedy się zorientowano, Senat postanowił cofnąć zamówienie, jednak Jan Sebastian Bach wynegocjował możliwość wykonania swojej muzyki. Z tym zastrzeżeniem, że będzie to wyjątek.

Do tekstu, który napisał profesor filozofii i poeta Johann Christoph Gottsched powstała jedna z najpiękniejszych kantat Bacha. Jest wzruszająca, pełna emocji, bólu, cierpienia, nadziei i symboli, chociażby drżące flety w recytatywie altu "Der Glocken bebendes Getön", do złudzenia przypominające dzwonki konduktu pogrzebowego. Chociaż tekst kantaty, sławiący zasługi Królowej, jest świecki, Bach zaszyfrował w nim przekaz religijny. Grane na oboju takty 70-75 są bezpośrednim cytatem innej kantaty Bacha (Ich will den Kreuzstab gerne tragen, BWV 56), której śpiewany przez bas tekst brzmi:

"Do Boga mnie wiedzie przez męki,
gdzie ziemia jest obiecana"

A jutro inny utwór zacytuje kantatę "Laß, Fürstin, laß noch einen Strahl". W sali Filharmonii Pomorskiej zabrzmi Pasja według św. Marka, która rozpocznie się w warstwie muzycznej dokładnie tak, jak muzyka żałobna ku czci Krystyny Eberhardyny, królowej Polski...

"Rzuć na nas, Księżno, jeszcze jeden promień blasku z rozgwieżdżonych niebios Salemu.
I spójrz, jak wiele ofiar z łez spada na Twój pomnik (...)"


Johann Sebastian Bach, Trauerode "Laß, Fürstin, laß noch einen Strahl", BWV 198


Caldara na dobranoc


"Idź spać Kochanie... A żeby Twój odpoczynek był dobry, niech sen przyniesie Ci tysiące przyjemnych myśli."

czy jakoś tak. W każdym razie, dobranoc...


Antonio Caldara, oratorium "Maddalena ai piedi di Cristo" (Magdalena u stóp Chrystusa)
Aria "Dormi, o cara, e formi il sonno"
René Jacobs
Schola Cantorum Basiliensis, Chiara Banchini i Bernarda Fink

16.03.2017, Giovanni Battista Pergolesi


281 lat temu, 16 marca 1736 roku zmarł Giovanni Battista Pergolesi, włoski kompozytor, skrzypek i organista.

Przeżył zaledwie 26 lat, a jednak jego wkład w muzykę baroku, co ja piszę - w muzykę w ogóle - jest ogromny.

Giovanni Battista Draghi, bo tak właściwie nazywał się nasz dzisiejszy bohater urodził się 4 stycznia 1710 roku w Jesi. Przydomek "Pergolesi" pochodzi od nazwy miejscowości Pergola, z której wywodzili się jego przodkowie. Do 1725 roku Pergolesi uczył się muzyki w swoim rodzinnym mieście, potem studiował w Neapolu, w którym powstała większość jego utworów. Ostatnie chwile spędził chory na gruźlicę we franciszkańskim klasztorze w Pozzuoli, gdzie powstały jego najsłynniejsze dzieła religijne.

Giovanni Battista Pergolesi jest uznawany za jednego z najważniejszych twórców opery buffa. "La serva padrona" (Służąca panią) - intermezzo w dwóch częściach do opery seria "Il prigionier superbo" (Dumny więzień) zyskało taką popularność, że zaczęło być wystawiane samodzielnie. Przedstawienie "La serva padrona" w Paryżu w 1752 roku wywołało dwuletni spór między zwolennikami francuskiej opera seria, reprezentowanej przez takich kamoozytorow jak Jean-Baptiste Lully i Jean-Philippe Rameau a zwolennikami nowej włoskiej opery komicznej, dla których wzorem był właśnie Pergolesi.

Oprócz oper Pergolesi napisał kilka utworów instrumentalnych i wspomniane już utwory religijne, wśród których najważniejsze miejsce zajmują Salve Regina oraz piękne i wzruszające Stabat Mater, któremu już niedługo poświęcę oddzielny tekst, tymczasem zapraszam do posłuchania arii Serpiny z "La serva padrona" w znakomitym wykonaniu:

Sonya Yoncheva - sopran
I Barocchisti
Diego Fasolis - dyrygent
.
"Stizzoso, mio stizzoso
Voi fate il borioso. (...)"

Porywczy, mój porywczy,
Postępujesz arogancko,
Ale nic dobrego z tego nie będzie;
Musisz stosować się do moich zakazów
i milczeć.
I nic nie mówić!
Cicho! ... Cicho! ...
(...)


Akademia Muzyki Dawnej: Stabat Mater


Ostatni raz słyszałem Stabat Mater Pergolesiego 24 marca 2016 roku w Filharmonii Pomorskiej... Dokładnie pamiętam ten dzień, bo sporo się wtedy zadziało... Nawet w marzeniach nie przewidywałem, że prawie dokładnie rok później Pergolesi znów da o sobie znać...

Warto wierzyć w marzenia, tak jak robią to pomysłodawcy koncertu. Może i mi uda się kiedyś zrealizować moje muzyczne barokowe marzenie.

14.03.2017, Georg Philipp Telemann


336 lat temu, 14 (24) marca 1681 roku urodził się Georg Philipp Telemann. Umarł 25 czerwca 1767 roku i dlatego na całym świecie z okazji 250. rocznicy jego śmierci organizowanych jest w tym roku tak dużo wydarzeń związanych z Telemannem. Także w Polsce.

Na początku (dla porządku 😉) dwa zdania o dacie urodzin Telemanna. I o datach urodzin innych - przede wszystkim niemieckich - barokowych kompozytorów. Większość źródeł podaje dla kompozytorów urodzonych w końcówce XVI i w XVII wieku (w tym oprócz Telemanna także dla Jana Sebastiana Bacha i Georga Friedricha Händla i wielu innych) dwie daty urodzin. Jedną według kalendarza juliańskiego, drugą według kalendarza gregoriańskiego. Dlaczego, skoro kalendarz gregoriański został wprowadzony przez papieża Grzegorza XIII bullą "Inter gravissimas" już w 1582 roku? Otóż nie wszystkie kraje przyjęły reformę od razu. Na przykład niemieckie kraje luterańskie zdecydowały się na to dopiero od roku 1700, stąd taki galimatias w "barokowych" datach.

Ale wróćmy do Telemanna...

Georg Philipp Telemann był świadomy swojego talentu od dziecka. I był bardzo zdeterminowany. Kiedy rodzina zabroniła dwunastoletniemu Jurkowi muzykować, skonfiskowała wszystkie instrumenty muzyczne i skierowała do ogólnego gimnazjum, by zdobył bardziej lukratywny zawód Telemann dalej uczył się muzyki i niemal wyłącznie samodzielnie nauczył się grać na flecie prostym, poprzecznym, szałamai, oboju, puzonie, organach, klawesynie, skrzypcach, violi da gamba i kontrabasie. Nieźle 😀

Działał między innymi w Lipsku, Eisenach, Frankfurcie i Hamburgu. Poznał także ówczesną Polskę. W czasie kiedy był kapelmistrzem na dworze hrabiów Promnitz w Sorau (obecne Żary), dużo podróżował, także do Pszczyny, Krakowa, Warszawy i wielu innych polskich miast, gdzie poznał naszą muzykę dworską i ludową, stąd tak wiele w jego dorobku muzycznym kompozycji z dopiskiem "polonaise" lub "alla polacca".

Znał największych kompozytorów swoich czasów, w tym Jana Sebastiana Bacha, który poprosił go, żeby został ojcem chrzestnym jego syna - Carla Philppa Emanuela (stąd Philipp 😉) i Georga Friedricha Händla, który mawiał o Telemannie, że ten "potrafi napisać motet na cztery głosy w krótszym czasie, niż większość ludzi byłaby w stanie napisać list".

Georg Philipp Telemann uchodzi za jednego z najpłodniejszych kompozytorów wszechczasów. Napisał ponad 3.000 (!!!) utworów, w tym 50 oper, 46 pasji, 35 oratoriów, ponad 1.000 suit i koncertów na różne składy. Stwierdził podobno kiedyś, że wie, iż skomponował niektóre dzieła po kilka razy, ale nie był w stanie zapanować nad swą własną gigantyczną spuścizną...

Ciężko jest wybrać ten jeden jedyny utwór do posłuchania z okazji jego urodzin. Wybrałem więc ten, który znam najlepiej, bo zdarzyło mi się kiedyś samemu go zagrać. Czyli koncert na altówkę.

________________________________

Georg Philipp Telemann, Koncert na altówkę G-dur TWV51:G9
cz. II - Allegro
Ladislav Kyselak, altówka
Capella Istropolitana
Richard Edlinger, dyrygent

Grażyna Bacewicz



Wczoraj urzekła mnie Grażyna Bacewicz (1909-1969), polska kompozytorka i skrzypaczka. A właściwie jej pomnik autorstwa Eweliny i Henryka Siwickich, który stoi tuż obok Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Ci sami Artyści podarowali mieszkańcom Inowrocławia Trzy Gracje 😀.



Stała Matka Boleściwa



Stabat Mater dolorósa
iuxta crucem lacrimósa,
dum pendébat Fílius.
Cuius ánimam geméntem,
contristátam et doléntem
pertransívit gládius. (...)

Stała Matka Boleściwa
obok krzyża ledwo żywa,
gdy na krzyżu wisiał Syn.
Duszę Jej, co łez nie mieści,
pełną smutku i boleści,
przeszedł miecz dla naszych win. (...)


Dom Polski: Musica Spiritus Movens, 11.03.2017



Akademia Muzyczna im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy robi bardzo dużo dla popularyzowania w Bydgoszczy muzyki dawnej. Byłem ostatnio na kilku fantastycznych koncertach, między innymi na dwóch koncertach zorganizowanych w ramach XV Dni Muzyki Dawnej, na których artyści związani z Akademią oraz ich goście zagrali muzykę, której głównymi bohaterami (i bohaterkami 😀) były viola da gamba, klawesyn i pianoforte.

Wczoraj muzyka barokowa trafiła do pięknej sali Domu Polskiego, obiektu odnowionego staraniem Diecezji Bydgoskiej, którego historia sięga lat 20. XX wieku, kiedy po odzyskaniu niepodległości proboszcz parafii farnej Tadeusz Skarbek-Malczewski zaplanował i wybudował dom przeznaczony na działalność edukacyjną i kulturalną dla bydgoskich katolików.

Na wczorajszym koncercie usłyszeliśmy utwory solowe oraz przeznaczone ma małe zespoły kameralne C.P.E. Bacha, J.S. Bacha, G.Ph. Telemanna i J.J. Quantza. Najlepszą recenzją koncertu były oklaski, które nie chciały zamilknąć po żadnym z zagranych utworów. Moją szczególną uwagę zwróciły świetne kreacje Michała Marcinkowskiego w sonacie Quantza (ach, to Allegro...) i kończącym koncert Trietto Telemanna. Artysta, którego bydgoska publiczność kojarzy z gry w Orkiestrze Symfonicznej Filharmonii Pomorskiej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy, urzekł mnie wczoraj precyzją oraz czystym i pełnym brzmieniem barokowych skrzypiec, a także - co bardzo istotne - ogromną naturalnością i swobodą, z jaką występował na estradzie.

Drugą bohaterką popołudnia była III Suita wiolonczelowa Jana Sebastiana Bacha, a szczególnie piękna i bardzo czytelna polifonia zagranego na klawesynie przez Dorotę Zimną Preludium oraz Bourrée wykonane przez Ewę Witczak (środkowe Bourrée II - majstersztyk...).

No i barokowe flety traverso... Rzadko można ich posłuchać w Bydgoszczy. A szkoda, bo jak się okazuje, mamy w Bydgoszczy bardzo dobrych instrumentalistów. Zarówno Magdalena Sikorska, jak i Sławomir Drózd pokazali wczoraj dużą muzyczną klasę.

Już nie mogę się doczekać wydarzeń związanych z XV Dniami Muzyki Dawnej, które Akademia Muzyczna w Bydgoszczy zaplanowała 18-20 marca...

____________________________

Musica Spiritus Movens
sobota, 11 marca 2017
Dom Polski, Bydgoszcz, ul. Grodzka 1

Michał Marcinkowski - skrzypce barokowe
Magdalena Sikorska - flet traverso
Sławomir Drózd - flet traverso
Ewa Witczak - wiolonczela barokowa
Dorota Zimna - klawesyn
ks. Mateusz Ziemlewski - wprowadzenie

C.P.E. Bach (1714-1788) / J.S. Bach (1685-1750), Sonata triowa G-dur BWV 1038
G. Ph. Telemann (1681-1767), Die kleine Kammermusik: V Partia e-moll TWV 41:e1
J.J. Quantz (1697-1773), Sonata triowa e-moll QV 2:21
J.S. Bach (1685-1750), Suita na wiolonczelÄ™ solo C-dur BWV 1009
G. Ph. Telemann (1681-1767), Trietti methodichi e Scherzi: Trietto G-dur TWV 42:G1





odcinek 10, Reminiscere


Druga niedziela Wielkiego Postu to Reminiscere, od pierwszych słów Introitu na ten dzieÅ„: "Reminiscere miserationum tuarum, Domine" (Wspomnij, Panie, na swe miÅ‚osierdzie). Bach, z powodu obowiÄ…zujÄ…cego tempus clausum nie napisaÅ‚ kantaty na tÄ™ niedzielÄ™. Istnieje jednak kantata napisana do tekstu Georga Christiana Lehmsa przeznaczonego wÅ‚aÅ›nie na Oculi. To „Widerstehe doch der Sünde“ BWV 54. PiÄ™kna aria poczÄ…tkowa z tej kantaty jest wykorzystywana przez kompozytorów i muzykologów do rekonstrukcji Pasji wedÅ‚ug Å›w. Marka, której warstwa muzyczna zaginęła...

Pasja wedÅ‚ug Å›w. Marka, BWV 247 zostaÅ‚a wykonana w Lipsku w Wielki PiÄ…tek 1731 roku i jeszcze raz w roku 1744 w nieco zmienionej wersji. ZachowaÅ‚o siÄ™ jedynie libretto, które napisaÅ‚ Picander. Uważa siÄ™ powszechnie, że przy pisaniu Pasji wedÅ‚ug Å›w. Marka Bach wykorzystaÅ‚ w dużym stopniu materiaÅ‚ z „Lass Fürstin, lass noch einen Strahl“, BWV 198 - muzyki żaÅ‚obnej ku czci Chrystiany Eberhardyny, żony króla Polski i elektora Saksonii Augusta II Mocnego oraz wspomnianej już kantaty „Widerstehe doch der Sünde“. Wiadomo też, że niektóre chóry z Pasji zostaÅ‚y wykorzystane w Oratorium na Boże Narodzenie i dlatego od dawna sÄ… podejmowane próby rekonstrukcji Pasji. Rekonstrukcji takich dokonywali miÄ™dzy innymi Diethard Hellmann, Ton Koopman, Rudolf Kleber i Aleksander Ferdynand Grychtolik, a w Polsce Stefan Sutkowski - twórca Warszawskiej Opery Kameralnej.

Główna różnica w poszczególnych rekonstrukcjach to podejście do recytatywów. Używa się albo recytatywów pochodzących z Pasji według św. Marka przypisywanej Reinhardowi Kaiserowi (1674-1739), o której wiadomo, że była przez Bacha wykonywana w Lipsku, albo tekstu muzycznego pochodzącego z innych kompozycji Bacha. Czasami rekonstruktorzy decydują się na dopisanie swoich własnych nut; zdarza się też, że recytatywy są po prostu deklamowane.

JeÅ›li macie ochotÄ™, posÅ‚uchajcie zamkniÄ™tego fragmentu arii „Falsche Welt, dein schmeichelnd Küssen“, w której użyto materiaÅ‚u muzycznego z kantaty „Widerstehe doch der Sünde“ BWV 54. A jeÅ›li chcielibyÅ›cie posÅ‚uchać caÅ‚ej Pasji wedÅ‚ug Å›w. Marka, nie ma najmniejszego problemu:

Data - niedziela, 19 marca 2017 roku, godz. 17
Miejsce - Filharmonia Pomorska im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy


"Falsche Welt, dein schmeichelnd Küssen,
Ist der frommen Seelen Gift.
Deine Zungen sind voll Stechen,
Und die Worte, die sie sprechen,
Sind zu Fallen angestift."

Fałszywy świecie, twoje przymilne pocałunki
sÄ… jadem dla prawych dusz.
Twoje języki są jak żądła,
A słowa, które wypowiadają
PopychajÄ… nas ku upadkowi.

Historia jednego chorału - początek


Wszystko zaczęło siÄ™ od pieÅ›ni o nieszczęśliwej miÅ‚oÅ›ci ("Mein G’müt ist mir verwirret"), która ukazaÅ‚a siÄ™ w 1601 roku w zbiorze "Lustgarten neuer deutscher Gesäng". PiÄ™knÄ… melodiÄ™ napisaÅ‚ do słów nieznanego autora Hans Leo Haßler von Roseneck (1564-1612), niemiecki organista i kompozytor. Studia muzyczne odbyÅ‚ w Wenecji u Andrei Gabrielego, duży wpÅ‚yw wywarÅ‚y na nim także polichóralne dzieÅ‚a Orlanda di Lassa. DziÄ™ki smykaÅ‚ce do interesów zostaÅ‚ dworzaninem Rudolfa II, od którego otrzymaÅ‚ szlachecki tytuÅ‚ Roseneck, jednak kiedy straciÅ‚ majÄ…tek na spekulacjach, zostaÅ‚ zmuszony do przyjÄ™cia posady organisty a potem kapelmistrza u książąt-elektorów saskich.

Hans Leo Haßler pisaÅ‚ muzykÄ™ Å›wieckÄ… i religijnÄ…, opracowywaÅ‚ pieÅ›ni biesiadne i taÅ„ce, w tym polskie, jednak jest najbardziej znany z chorałów luteraÅ„skich, z których wiele jest Å›piewanych do dzisiaj. Jednym z nich jest choraÅ‚, dla którego muzycznym wzorem byÅ‚a pieśń "Mein G’müt ist mir verwirret" i który zrobiÅ‚ (i do dziÅ› robi) oszaÅ‚amiajÄ…cÄ… karierÄ™. O tym w kolejnym tekÅ›cie, tymczasem zapraszam do posÅ‚uchania miÅ‚osnej pieÅ›ni, pieÅ›ni od której wszystko siÄ™ zaczęło...

Pogubiłem się z powodu delikatnego dziewczęcia,
Nie wiem dokąd podążam a moje serce jest rozdarte.
Nie mogę zaznać spokoju we dnie i w nocy;
Zawodzę, wzdycham i płaczę bez ustanku.
Rozpaczam i cierpiÄ™...
(...)
Lecz muszę się poddać i na zawsze pozostać smutnym,
jakbym wcale nie miał życia...
Moim największym bólem jest to, że jestem dla niej zbyt nędzny,
że wcale nie zwraca na mnie uwagi.
Taka już widać wola boża, bym cierpiał.


8.03.2017, Barbara Strozzi na Dzień Kobiet

O nieco zapomnianej, ale w swoich czasach sławnej Barbarze Strozzi - dla Pań z okazji ich święta. Zamiast goździka.
________________________

Barokowych kompozytorek nie było zbyt wiele. Jedną z najsłynniejszch jest Barbara Strozzi (1619 - 1677) - włoska sopranistka i kompozytorka, adoptowana córka poety i librecisty Giulio Strozziego.
Beth L. Glixon pisze o Barbarze Strozzi, że "publikowała w swoich czasach w Wenecji największą liczbę utworów wokalnych. I to zarówno wśród kobiet, jak i wśród mężczyzn". Panowie kompozytorzy byli tak zazdrośni, że rozpuszczali plotki, że była kurtyzaną...

Strozzi pisała przede wszystkim świeckie utwory wokalne. Na sopran, którym sama śpiewała, ale także na inne głosy. Teksty pisał dla niej ojciec Giulio, ale sama też pisała. Jej teksty są piękne i bardzo liryczne. A czasami żartobliwe, jak w dowcipnej, opartej na grze sylab pieśni "La, sol, fa, mi, re, do":

"Moja Pani, odkąd śpiewa, nie chce już mówić: tak lub nie,
Zamiast tego ciągle szczyci się mówieniem "la sol fa mi re do."
(...)
Wierzyłam, że jej pieśni były stworzone dla "mi sol" (mnie samej),
Ale ona sprzedaje je na aukcji, dla tego, kto wylicytuje najwięcej.
Mówimy między sobą, że każdy śpiewa to, co wie:
Ja, głupia: "mi sol-do" (moja wypłata);
Ona do rogaczy: "Rè mi fa" (uczyń mnie Królem)"

Barbara Strozzi, Opus 2 - Cantate, Ariette E Duetti
Nr 25 "La Mia Donna Perché Canta"
Catherine Bott - sopran


7.03.2017, Tomaso Antonio Vitali

354 lata temu urodziÅ‚ siÄ™ w Bolonii Tomaso Antonio Vitali (1663 – 1745), wÅ‚oski kompozytor i skrzypek, syn wiolonczelisty i kompozytora Giovanniego Battisty Vitalego. W Modenie studiowaÅ‚ u Antonio Marii Pacchioniego a po studiach zostaÅ‚ zatrudniony na dworze książąt d'Este, gdzie nie tylko przez 67 lat graÅ‚ w orkiestrze, ale również jÄ… prowadziÅ‚ a także komponowaÅ‚ i uczyÅ‚. Do jego uczniów należeli miÄ™dzy innymi Evaristo Felice dall'Abaco i Luca Antonio Predieri.

Zachowało się niewiele kompozycji Vitalego. Są to między innymi sonaty triowe, na skrzypce solo i da camera. Jednak Tomaso Antonio Vitali jest znany przede wszystkim z utworu, którego być może w ogóle nie napisał...

Chaconne g-moll na skrzypce i continuo, bo o tym naprawdę niezwykłym utworze mowa, została opublikowana w 1867 roku w Dreźnie przez Ferdinanda Davida w zbiorze "Die Hoch Schule des Violinspiels". David odnalazł w drezdeńskiej Sächsische Landesbibliothek nuty, które z całą pewnością pochodzą z pierwszej połowy XVIII wieku i na których jest dopisek: Tomaso Vitalino, nie wiadomo jednak, czy oznacza on kompozytora, czy tylko wykonawcę utworu.

Chaccone g-moll to wariacje oparte na powtarzającej się linii basowej poddane modulacjom od początkowego g-moll aż do bardzo oddalonej tonacji es-moll, a jeśli dodać do tego zmiany klucza, powstaje utwór charakterystyczny raczej dla romantyzmu niż baroku. Stąd spiskowa teoria o mistyfikacji...

Chaccone to jednak niemal na pewno utwór barokowy. Ojciec Tomaso, Giovanni Battista Vitali napisał passacaglię opartą na podobnych harmonicznych pomysłach, co oprócz pewności co do autentyczności manuskryptu jest kolejną poszlaką prowadzącą do naszego dzisiejszego bohatera...
Chaccone g-moll doczekała się licznych opracowań i jest w repertuarze wielu wybitnych skrzypków. To właśnie tym utworem (w wersji z akompaniamentem organowym) rozpoczął swój debiutancki recital w nowojorskiej Queen's Hall Joshua Heifetz.


Tomaso Antonio Vitali, Chaconne g-moll
Transkrypcja na skrzypce i orkiestrÄ™ - Ottorino Respighi
Neues Berliner Kammerorchester Michael Erxleben, skrzypce solo i prowadzenie