Jutro niedziela Trójcy Świętej. To jedno z niewielu świąt, podczas których chrześcijanie nie celebrują wydarzenia opisanego w Biblii a dogmat; dogmat, który należy do najbardziej tajemniczych i który od samego początku budził największe kontrowersje. Swoimi korzeniami święto Trójcy Świętej sięga starożytności, jednakże oficjalnie dla całego kościoła zostało wprowadzone dopiero w 1334 roku przez papieża Jana XXII.
W architekturze i w sztuce w różny sposób wyobrażano tajemnicę Trójcy Świętej. W pierwszych wiekach naszej ery Trójca Święta była reprezentowana na obrazach przez trzech młodych mężczyzn o identycznym kształcie i wyglądzie, jednak w VI wieku praktyką stało się ukazywanie Ojca i Syna w formie ludzkiej, zaś Ducha Świętego pod postacią gołębia. Wykorzystywano też symbole: trzy zwierzęta (zające, jelenie, ptaki) w kole, trzy połączone pierścienie albo świeca z trzema płomieniami. Jednym z najbardziej niezwykłych przykładów wykorzystania symboliki Świetej Trójcy jest Trinitatiskirche w austriackim Stadl-Paura w Austrii - ma trzy nawy boczne, trzy wieże, troje drzwi, trzy okna po obu stronach, trzy ołtarze, trzy dzwony i trzy rzędy ław. Kościół jest barokowy ;).
W wielu miejscach na świecie była to jedna z największych uroczystości w ciągu roku. W carskiej Rosji kościoły i domy były ozdabiane wieńcami, świeżymi kwiatami, trawą i drzewkami. Był to też czas ślubów, które były zakazane (także u innych wyznań chrześcijańskich) trzy tygodnie przed tym świętem. Niezamężne kobiety rzucały wieńce na wodę - jeśli wieniec nie utonął, znaczyło to, że kobieta jest przeznaczona do zawarcia związku małżeńskiego; gdyby zatonął, pozostanie panną.
Niedziela Trójcy Świętej zawsze wypada wiosną, więc w jej świętowaniu także kwiaty odgrywały i odgrywają dużą rolę. W wielu miejscach na świecie stoły ozdabia się kwiatami o trzech płatkach a w Ameryce Łacińskiej kącicierń - roślina, która ma trzy kwiaty właściwe otoczone trzema listkami nazywa się Trinitaria.
I ostatnia ciekawostka. Proszę przeczytać uważnie, bo z jutrzejszą niedzielą wiąże się przesąd... Każda praca wykonywana za pomocą metalowych przyrządów (w tym igiel do szycia, drutów i szydełek) może spowodować karę - ściągnięcie na dom pioruna!
W luteranizmie było i jest szczególnie ważne, między innymi dlatego, że ta właśnie niedziela dzieli rok liturgiczny na dwie części: świąteczną - przed Trójcą Swiętą oraz po święcie Trójcy do początku Adwentu – zwykłą. Stąd też wszystkie niedziele drugiej połowy roku noszą nazwę kolejnych niedziel po Trójcy Świętej.
Zachowały się trzy kantaty napisane przez Bacha specjalnie na uroczystość Trójcy Świętej (O heilges Geist und Wasserbad, BWV 165; Es ist ein trotzig und verzagt Ding, BWV 176; Gelobet sei der Herr, mein Gott, BWV 129) oraz kantata Höchsterwünschtes Freudenfest, BWV 194, napisana na uroczystość konsekracji kościoła i organów w Störmthal, wystawiona jednak ponownie w Lipsku w Niedzielę Trójcy Świętej.
W poście na temat Mikołowskich Dni Muzyki opowiedziałem o kantacie Gelobet sei der Herr, mein Gott, BWV 129, jednej z najbardziej uroczystych kantat napisanych przez Bacha. Pozwólcie, że powtórzę fragment tego posta.
Tekst kantaty opiera się w całości na słowach hymnu Gelobet sei der Herr, mein Gott, napisanego w 1665 roku przez Johanna Oleariusa i dotyczy Świętej Trójcy. Utwór składa się z pięciu części i został przeznaczony na trzy głosy solowe (sopran, alt i bass), czterogłosowy chór oraz zespół instrumentalny w składzie, który był przez Bacha używany tylko na szczególnie świąteczne okazje: trzy trąbki, kotły, flet traverso, dwa oboje, dwa oboje d'amore, dwoje skrzypiec, altówkę i basso continuo.
W kantacie nie ma ani recytatywów, ani arii da capo, za to jest w niej wielka różnorodność: od poruszającej fantazji chorałowej, która otwiera dzieło – z fletem, dwoma obojami, trzema trąbkami i bębnami, które zostały dodane do zespołu smyczkowego, do trzech arii: basowej arii z ritornelem ku chwale Syna, arii sopranowej z fletem i niskim skrzypcowym obligato adresowanej do Duch Świętego i najpiękniejszej – pastoralnego tańca dla altu i oboju d'amore (…). To jedna z najwspanialszych melodii napisanych przez kogokolwiek i kiedykolwiek (i jedna z tych, które towarzyszyły mi przez całe moje życie odkąd usłyszałem ją śpiewaną przez moją matkę, gdy byłem dzieckiem). Kantata kończy się chorałem; dokładnie takim, jak ten, który kończy Oratorium na Boże Narodzenie, podkreślonym przez trąbki i fanfary orkiestry.
Zapraszam do posłuchania ostatniego chorału z kantaty Gelobet sei der Herr, mein Gott. W środę słuchałem go w brawurowym wykonaniu przez Czech Ensemble Baroque w Mikołowie. Jutro na blogu ukaże się relacja z tego niezwyklego koncertu.
Dem wir das Heilig itzt
Mit Freuden lassen klingen
Und mit der Engel Schar
Das Heilig, Heilig singen,
Den herzlich lobt und preist
Die ganze Christenheit:
Gelobet sei mein Gott
In alle Ewigkeit!
Trzykrotnie Jemu: Świety!
Z radością śpiewać chcemy
I z aniołami tu
Uwielbiać Go będziemy.
Serdecznie cały świat
Dziś wznosi to śpiewanie:
Pochwalon od nas bądź
Na wieczność całą, Panie!
0 komentarze:
Prześlij komentarz