zdjęcie z portalu inianie.pl
Pozwólcie, że dzisiaj nie będzie o muzyce barokowej. Ale będzie barokowo, bo przecież całą myśl baroku można by zamknąć w stwierdzeniu, że świat jest iluzją, życie jest podobne przedstawieniu a społeczeństwo teatrowi, w którym każdy odgrywa swoją rolę. "All the world's a stage"...
Mało kto o tym wie, ale grałem kiedyś w teatrze. I to nie tylko na altówce. Miałem też rolę mówioną. Jedną jedyną w karierze. Ukryty za kulisami wołałem w kulminacyjnym punkcie spektaklu:
- Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił!!!
Nie przyznam się, ile to było lat temu; w każdym razie w ubiegłym tysiącleciu.
- Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił!!!
Nie przyznam się, ile to było lat temu; w każdym razie w ubiegłym tysiącleciu.
29 maja 2017 roku młodzi aktorzy z tego samego teatru mieli swoją premierę. Gorąco kibicowałem Inowrocławskiemu Teatrowi Otwartemu z widowni. Tym bardziej, że reżyserką "Pustostanu" jest Elżbieta Piniewska, jedna z osób, które wywarły największy wpływ na moją wrażliwość i pasję do sztuki wszelakiej; a największy, jeśli chodzi o miłość i szacunek do słowa.
Temat Pustostanu Maliny Prześlugi wydaje się być łatwy i nośny, bo sztuka jest o Rodzinie, o Świętach i o Kevinie. Każdy przecież kocha swoją rodzinę, każdy uwielbia Święta i każdy ogląda Kevina...
W mieszkaniu widzimy wielopokoleniową rodzinę, która przygotowuje się do Wigilii. To tylko pozory, bo twórcy Pustostanu odbierają nam minuta po minucie świąteczny błogostan, obnażają fałsz i obłudę, która jest w naszym świętowaniu, pozory, które rządzą rodzinnymi relacjami. Bo rodzina, którą łączy jedynie wspólny dach i to samo nazwisko, nie przygotowuje się do Wigilii, tylko do oglądania Kevina. Dwanaście potraw wystawiono na balkon. Gdzieś "poza" jest także duch Świąt. Dzięki chórowi Elfów, który pozornie steruje akcją a jednak jest bezradny niczym w tragedii antycznej, zaczynamy czuć więź z tym, co dzieje się na scenie. I okazuje się, że świętowanie wcale nie jest takie łatwe i sympatyczne.
Powoli dostrzegamy na scenie nas samych. To, że może i w naszych domach urządzamy festiwal sprzątania, gotowania i kupowania, a nie świętujemy miłość i jedność; że babcia bardziej nam przeszkadza, niż jest źródłem doświadczenia i łącznikiem z tradycją; że wspólne oglądanie telewizji stało się ważniejsze niż siadanie razem przy wigilijnym stole i dzielenie się opłatkiem; że miłość jest głupia i naiwna; że niespodziewany gość jest gościem nieproszonym; że popularne piosenki zimowe zastąpiły Cichą noc i Lulajże Jezuniu...
Że tak naprawdę nie czerpiemy radości z rodzinnych relacji z rodzicami, dziećmi, dziadkami. I, że przestało nam wystarczać bycie ojcem, matką, córką i synem. Chcemy być inni, niż jesteśmy. Lepsi. Idealni. Wszyscy chcą mieć Kevina i wszyscy chcą być Kevinem. Rodzina stała się pusto brzmiącym słowem. Maską, którą zakładamy nie tylko na Święta.
Autonomiczną decyzją każdego widza będzie to, co zrobi z tym przesłaniem. Czy zapomni i nałoży z powrotem swoją własną maskę już w drodze do domu; czy zostanie z odrobiną chociaż niepewności; czy rozpocznie proces zmian... A może po powrocie do domu ktoś powie swojemu bliskiemu: Kocham Cię...
Spektakl Inowrocławskiego Teatru Otwartego wywarł na mnie ogromne wrażenie nie dlatego, że to Mój Teatr, ale dlatego, że był to teatr autentyczny, bezpretensjonalny, świeży. Profesjonalny we wszystkich możliwych znaczeniach tego słowa i dopracowany w każdym szczególe. Młodzi ludzie odkryli swoją drogę, mam nadzieję, że choć część z nich będzie pielęgnować tę pasję do teatru i do kultury w ogóle. To skarb.
Wszyscy aktorzy występujący w spektaklu zasługują na duże brawa, ale kreacje trojga z nich najbardziej zapadły mi w pamięć. Gwiazdą poniedziałkowego przedstawienia był dla mnie Szymon Ludwig w roli Syna. Byłem pod urokiem nie tylko tego, jak grał słowem, ale i tego jak bawił się gestem, jak piękne emocje wydobywał z ruchu scenicznego, jaką wagę przykładał do ciszy i jak subtelnie i dyskretnie potrafił przemycić do przedstawienia odrobinę dowcipu. Słowa uznania należą się też Julii Krzesińskiej w roli Babci - wzruszającej i autentycznej oraz Adamowi Murawskiemu, który brawurowo zagrał rolę Psa - jego bezinteresowne oddanie i bezwarunkową miłość.
Czasami moje relacje z barokowych koncertów kończę prośbą. Tym razem będzie skierowana do Inowrocławskiego Teatru Otwartego i do Elżbiety Piniewskiej.
Proszę o więcej!
_________
Teatr Miejski w Inowrocławiu
poniedziałek, 29 maja 2017
Inowrocławski Teatr Otwarty
PUSTOSTAN
na podstawie sztuki Maliny Prześlugi
reżyseria: Elżbieta Piniewska
Obsada:
Julia Korsakowska - Matka
Szymon Grudzień - Ojciec
Szymon Ludwig - Syn
Lena Pilarowska - Córka
Julia Krzesińska - Babcia
Adam Murawski - Pies
Jakub Lewandowski - Gość
Joanna Świtek - Narrator
Chór Elfów:
Agata Burak, Martyna Gabryszak, Daria Gawęda, Zuzanna Gralak, Daria Jarosz, Katarzyna Sawicka, Wiktor Nogalski i Patryk Radzimski.
0 komentarze:
Prześlij komentarz