B!52, odcinek 24 - Zielone Świątki


 
Jutro Zesłanie Ducha Świętego, święto ustanowione na pamiątkę wydarzenia opisywanego przez Dzieje Apostolskie, podczas którego  Duch Święty pod postacią ognistych języków zstąpił na zebranych w wieczerniku apostołów. Miał to miejsce 50 dni po Wielkanocy, stąd inna nazwa tego święta - Pięćdziesiątnica (gr. πεντηκοστή [ἡμέρα], pentekostē [hēmera], łac. Pentecoste).

W polskiej tradycji Zesłanie Ducha Świętego to jednak po prostu Zielone Świątki. Badacze uważają, że ta polska nazwa wywodzi się od pogańskich zwyczajów świętowania wiosny - siły drzew, odradzania się zieleni i płodności. W czasach przedchrześcijańskich właśnie w tym czasie odprawiano magiczne praktyki, które miały wyzwolić ziemię od demonów odpowiedzialnych za zakłócanie procesu wegetacji i zapewnić obfite plony. Przystrajano gospodarstwa zielonymi gałęziami, wycinano młode brzózki i stawiano je w obejściu a tatarakiem, czyli "kalmusowym zielem" wyściełano podwórka i psie budy - nie tylko dla ozdoby. Tatarak ma silny zapach i odstrasza muchy, komary, pchły i inne robactwo.

To umajanie, czyli zazielenianie gospodarstw musiało przynosić istotne straty finansowe, bo pewnie nie ze względu na ekologię i ochronę przyrody niektórzy właściciele dóbr ziemskich zakazywali tych praktyk twierdząc, że przynosi wielkie szkody, a "straty lasu wcale Boska nie potrzebuje usługa". Wiara w magiczną moc zielonych gałęzi, to, że chronią od zarazy, czarów i wszelkiego zła była i jest jednak silniejsza, bo młode gałęzie ścinało się i ścina w Zielone Świątki (i w Boże Ciało) na potęgę...
 
Dawniej czczono też w Zielone Świątki ogień. Na polach i łąkach palono ogniska, co miało uchronić bydło przed czarami i wilkami. Dziewczęta tańczyły i śpiewały wesołe piosenki a  pasterze biegali z pochodniami i krzyczeli: „Boże, opal moje zboże, sąsiadowi jako możesz”. Żeby ograniczyć te pogańskie w swoich źródłach obyczaje, księża mieli swój sposób: straszyli ogniem piekielnym...

Na Mazowszu i Podlasiu czcią był otaczany w Zielone Świątki także wół. Temu zwierzęciu, które jest symbolem mocy i płodności urządzano "wesele". Przystrajano go niczym pannę młodą w kwiaty, pasy i chusty i oprowadzano po wsi, życząc gospodarzom dostatku, ale też prosząc o datki.

Ludowe zwyczaje - bardziej pogańskie, niż chrześcijańskie - były kultywowane w całej Europie, zachowały się też do dzisiaj w wielu miejscach i są do siebie bardzo podobne. W Niemczech, szczególnie w Dolnej Saksonii, brzózki stroi się girlandami z liści a zwyczaj ten nazywa się sadzeniem drzewka zielonoświątkowego (das Pfingstbaumpflanzen). W Meklemburgii często właśnie w Zielone Świątki po raz pierwszy wyprowadza się bydło na pastwisko, a najbardziej dorodne zwierzę ze stada przystrajane jest kwiatami, słomą i wstążkami (Pfingstochse). I tak dalej, i tak dalej...

W wielu krajach Europy świętowano Zesłanie Ducha Świetego nie jeden, a kilka dni; do dzisiaj w Niemczech, Austrii, Belgii, Danii i kliku innych krajach dniem wolnym od pracy jest także poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego. W czasach Bacha świętowano trzy dni. I na każdy z tych trzech światecznych dni Bach był zobowiązany napisać kantatę. Zachowało się więc tych kantat związanych z Zesłaniem Ducha Świętego sporo. Tych zachowanych do dzisiaj naliczyłem aż 9: BWV 34, 59, 74, 172, 173, 174, 175 oraz kantata Also hat Gott die Welt geliebt, BWV 68, którą wybrałem do posłuchania na dziś.

Kantata Also hat Gott die Welt geliebt (Tak umiłował Bóg ten świat), BWV 68 została napisana na poniedziałek Zesłania Ducha Świętego i była wykonana po raz pierwszy 21 maja 1725 roku. To kolejny utwór, do którego libretto napisała wspomniana w zeszłym tygodniu Christiana Mariana von Ziegler (Exaudi). Kantata składa się z pięciu części i została rozpisana na dwa głosy solowe (sopran i bas), czterogłosowy chór i fantastyczne wprost instrumentarium, bo oprócz dwojga skrzypiec, altówki, dwóch obojów, i basso continuo możemy w niej usłyszeć trzy puzony, taille (obój tenorowy), kornet i wiolonczelę piccolo.

Ostatni z instrumentów jest naprawdę niezwykły. W ubiegłotygodniowym B!52 nazwałem wiolonczelę piccolo klejnotem nie tylko dlatego, że występuje w partyturach barokowych bardzo rzadko, ale też z racji jego dźwięku - świeżego, pełnego i ciepłego. Badacze nie rozwiązali do dzisiaj wszystkich wątpliwości dotyczących wiolonczeli piccolo. Najprawdopodobniej był to jednak pięciostrunowy instrument, podobny w kształcie do wiolonczeli, ale znacznie od niej mniejszy i trzymany nie między kolanami, a na ramieniu.

Wiolonczela piccolo jest jedną z bohaterek sopranowej arii Mein gläubiges Herze, której można posłuchać w przygotowanym na dziś filmie. Sama aria jest przetworzeniem wcześniejszego utworu - pieśni bogini pasterzy Pales ze świeckiej kantaty Was mir behagt, ist nur die muntre Jagd, BWV 208 (Kantata myśliwska). To jedna z najbardziej lekkich i wesołych kompozycji Bacha, serce bije w niej mocno i radośnie. John Eliot Gardiner pisze nawet, że to "z pewnością najbardziej odświeżający i rozpalony wyraz muzycznej radości i uduchowienia". Na końcu arii Bach dodał długą instrumentalną kodę przeznaczoną oprócz wiolonczeli piccolo i basso continuo także na obój i skrzypce. Jak gdyby słowa śpiewane przez wokalistkę nie były w stanie oddać pełni radości z rychłego zesłania Ducha Świętego. 

Warto dodać, że w swojej świeckiej formie, kompozycja oddawała radość z wyganianego na wypas na łąki i pola stada owiec... Nie pierwszy to i nie ostatni raz, gdy świeckie posłużyło za kanwę tego, co święte. I na odwrót.

Jeśli macie ochotę, posłuchajcie...

Mein gläubiges Herze,

Frohlocke, sing, scherze!

Dein Jesus ist da!

Weg Jammer, weg Klagen, 

Ich will euch nur sagen:

Mein Jesus ist nah.


Me serce pełne wiary

Zaśpiewaj, śmiej się, żartuj!
Twój Jezus jest tuż tuż...


A skargom swym i nędzy

Odpowiedź taką daruj:
Mój Jezus blisko już!

___________


Kantata "Also hat Gott die Welt geliebt", BWV 68
2. Mein gläubiges Herze (aria)


Lisa Larsson - sopran
John Eliot Gardiner
English Baroque Soloists








0 komentarze:

Prześlij komentarz