W poniedziałek 21 sierpnia w ramach festiwalu Chopin i jego Europa odbył się w warszawskiej Bazylice św. Krzyża koncert, na którym zespół Collegium 1704 kierowany przez Václava Luksa wykonał kantatę Ich habe genug, BWV 82 Johanna Sebastiana Bacha oraz Antyfonę i Psalm Regem cui omnia vivunt z Officium defunctorum, ZWV 47 oraz Requiem D-dur, ZWV 46 Jana Dismasa Zelenki. To jeden z tych koncertów festiwalowych, na które czekałem najbardziej, bo nieczęsto można usłyszeć w Polsce utwory Zelenki, podobnie zresztą, jak dobre wykonanie pierwotnej, przeznaczonej na bas i obój wersji kantaty Ich habe genug. Od niej zaczął się właśnie poniedziałkowy koncert.
Nunc dimittis, czyli Kantyk Symeona to pieśń, którą według przekazu Ewangelii według św. Łukasza miał zaśpiewać w świątyni Symeon, kiedy wziął na ręce małego Jezusa. Muzycznego opracowania tego tekstu podejmowało się wielu kompozytorów, także polskich (Grzegorz Gerwazy Gorczycki, Stanisław Sylwester Szarzyński). Najbardziej znanym utworem opartym na Nunc dimittis jest jednak kantata Ich habe genug, BWV 82 Johanna Sebastiana Bacha, która została wykonana po raz pierwszy 2 lutego 1727 w Święto Ofiarowania Pańskiego.
Ich habe genug jest bardzo częstym gościem w Różowym Głośniku Baroque Goes Nuts!, bo to jedna z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających kantat Johanna Sebastiana Bacha. Nie mogłem się więc oprzeć i poszedłem, żeby jej posłuchać już na próbę przed koncertem. Byłem po niej pewien, że wykonanie będzie znakomite. I tak się właśnie stało.
Na koncercie nie musiałem martwić się o technikę grania i śpiewania. Miałem po próbie stuprocentowe zaufanie do wykonawców i dlatego mogłem skupić się na muzyce i na swoich emocjach. A te były naprawdę piękne. Od pierwszych do ostatnich nut Ich habe genug byłem głęboko poruszony; popłynęły łzy, a motyle w brzuchu wyprawiały niecodzienne harce.
Obsada instrumentalna kantaty jest skromna. Basowi towarzyszy jedynie obój solo, smyczki i basso continuo. Katharina Andres cudownie zagrała soli oboju, a partie smyczków delikatnie płynęły w kierunku słuchaczy. W utworach, które dobrze znam, zwracam uwagę na najmniejsze nawet szczegóły, nie umknęło mi więc dość zaskakujące wprowadzenie teorby do recytatywu Mein Gott! wenn kömmt das schöne: Nun! Było mocno!
Gwiazdą poniedziałkowego wykonania Ich habe genug był jednak Jan Martiník, solista berlińskiej Staatsoper Unter den Linden. Martiník dysponuje głębokim, ciepłym basem, który wydaje się być stworzony do wykonywania partii basowych w repertuarze oratoryjno-kantatowym. Zarówno arie, jak i recytatywy w jego wykonaniu stały na najwyższym poziomie, nawet najniższe dźwięki były śpiewne pewnie i czysto. Były też pełne emocji wyrażanych nie tylko głosem, ale i gestem, grymasem, ruchem. A wszystko subtelnie, z wielkim wyczuciem stylu i konwencji oraz ze pełną świadomością tekstu.
Będę śledził program koncertowy Jana Martiníka z zainteresowaniem i z dużymi nadziejami na to, że może kiedyś, gdzieś będzie jeszcze okazja do posłuchania Bacha w jego wykonaniu. A jeśli będzie to Mache dich, mein Herze, rein, rzucę wszystko i pojadę bez zastanowienia.
Będę śledził program koncertowy Jana Martiníka z zainteresowaniem i z dużymi nadziejami na to, że może kiedyś, gdzieś będzie jeszcze okazja do posłuchania Bacha w jego wykonaniu. A jeśli będzie to Mache dich, mein Herze, rein, rzucę wszystko i pojadę bez zastanowienia.
Po Bachu przyszedł czas na Jana Dismasa Zelenkę. Wykonanie Antyfony i Psalmu Regem cui omnia vivunt z Officium defunctorum, ZWV 47 nie wbudziło mojego zachwytu. Było rozczłonkowane i jakby wyrwane z kontekstu. Nie czułem też chemii między chórem, solistką i zespołem instrumentalnym. W każdym razie nie było to venite, exultemus (pójdźcie i śpiewajcie radośnie).
Potem było już zdecydowanie lepiej. Requiem D-dur, ZWV 46 było w wykonaniu Collegium 1704 spójne i interesujące. Václav Luks prowadził zespół z elegancką pasją, staral się cały czas wysyłać do artystów pozytywne emocje. Mocnym elementem był zgrany, mocny chór, a gregoriańskie tenorowe unisona wprowadzały nastrój misterium. Z solistów wyróżniłbym zdecydowanie Václava Čížka. Miałem już przyjemność słuchać tego śpiewaka w maju na koncercie Baroque Collegium 1685 w warszawskim Kościele ss. Wizytek (Bach 200 UW: Baroque Collegium 1685), byłem wtedy pod dużym wrażeniem jego umiejętności wokalnych i interpretacyjnych, tak samo było tym razem.
Bardzo dobrze słuchało się instrumentów dętych. Duet fagotów we fragmencie poprzedzającym Sanctus był wyśmienity, efektownie i bez zarzutu zagrały też trąbki i flety. Chwilami zdarzało się, że zespół jako całość tracił wyczucie pulsu, ale być może był to efekt niedoskonałych warunków akustycznych Bazyliki św. Krzyża.
Potem było już zdecydowanie lepiej. Requiem D-dur, ZWV 46 było w wykonaniu Collegium 1704 spójne i interesujące. Václav Luks prowadził zespół z elegancką pasją, staral się cały czas wysyłać do artystów pozytywne emocje. Mocnym elementem był zgrany, mocny chór, a gregoriańskie tenorowe unisona wprowadzały nastrój misterium. Z solistów wyróżniłbym zdecydowanie Václava Čížka. Miałem już przyjemność słuchać tego śpiewaka w maju na koncercie Baroque Collegium 1685 w warszawskim Kościele ss. Wizytek (Bach 200 UW: Baroque Collegium 1685), byłem wtedy pod dużym wrażeniem jego umiejętności wokalnych i interpretacyjnych, tak samo było tym razem.
Bardzo dobrze słuchało się instrumentów dętych. Duet fagotów we fragmencie poprzedzającym Sanctus był wyśmienity, efektownie i bez zarzutu zagrały też trąbki i flety. Chwilami zdarzało się, że zespół jako całość tracił wyczucie pulsu, ale być może był to efekt niedoskonałych warunków akustycznych Bazyliki św. Krzyża.
W Requiem pojawia się też w kilku partiach solowych pewien niezwykły instrument. To chalumeau, przodek klarnetu. Brzmienie chalumeau, na którym w poniedziałek świetnie zagrał Christian Leitherer, jest dużo niższe i dużo głośniejsze niż moglibyśmy się spodziewać po wielkości i wyglądzie instrumentu; jest też zupełnie inne niż brzmienie jakiegokolwiek instrumentu współczesnego, stąd sprawia, że muzyczna sytuacja staje się nierzeczywista. Już sama obecność tego dźwięku pobudzała w poniedziałek wyobraźnię i przenosiła do czasów, w których powstała muzyka Zelenki.
Warto na koniec dodać, jak wielkim zainteresowaniem cieszą się koncerty organizowanego przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina festiwalu Chopin i jego Europa. W poniedziałek spora kolejka zaczęła się ustawiać przed wejściem do Bazyliki św. Krzyża już na godzinę przed koncertem, a w czasie koncertu kościół był wypełniony do ostatniego miejsca. Tak samo, jak przed większością koncertów festiwalowych.
______
Chopin i jego Europa
21 sierpnia 2017, 21.00
Warszawa, Bazylika Św. Krzyża
Wykonawcy:
Kateřina Kněžíková (sopran)
Luciana Mancini (alt)
Aneta Petrasová (alt)
Václav Čížek (tenor)
Yannis François (bas)
Michał Dembiński (bas)
Collegium 1704
Václav Luks (dyrygent)
Program:
Jan Dismas Zelenka (1679-1745)
Requiem D-dur, ZWV 46
Invitatorium: Antiphona et Psalmus Regem cui omnia vivunt z Officium defunctorum, ZWV 47
Johann Sebastian Bach (1685-1750)
Kantata Ich habe genug BWV 82
Warto na koniec dodać, jak wielkim zainteresowaniem cieszą się koncerty organizowanego przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina festiwalu Chopin i jego Europa. W poniedziałek spora kolejka zaczęła się ustawiać przed wejściem do Bazyliki św. Krzyża już na godzinę przed koncertem, a w czasie koncertu kościół był wypełniony do ostatniego miejsca. Tak samo, jak przed większością koncertów festiwalowych.
______
Chopin i jego Europa
21 sierpnia 2017, 21.00
Warszawa, Bazylika Św. Krzyża
Wykonawcy:
Kateřina Kněžíková (sopran)
Luciana Mancini (alt)
Aneta Petrasová (alt)
Václav Čížek (tenor)
Yannis François (bas)
Michał Dembiński (bas)
Collegium 1704
Václav Luks (dyrygent)
Program:
Jan Dismas Zelenka (1679-1745)
Requiem D-dur, ZWV 46
Invitatorium: Antiphona et Psalmus Regem cui omnia vivunt z Officium defunctorum, ZWV 47
Johann Sebastian Bach (1685-1750)
Kantata Ich habe genug BWV 82
0 komentarze:
Prześlij komentarz