Kilka tygodni po pierwszym wykonaniu Samsona, dubliński Faulkner Journal napisał w korespondencji z Londynu:
Nasz przyjaciel Pan Handel ma się dobrze a sprawy przybrały zupełnie inny obrót niż miało to miejsce jeszcze jakiś czas temu; dla publiczności znaczy to tyle, że nie będzie już dłużej wystawiona na włoskich śpiewaków i upartych grabarzy złych oper, ale odnajdzie prawdziwe zalety kompozycji Pana Handla oraz angielskich przedstawień. Tenże dżentelmen jest poważany teraz bardziej niż kiedykolwiek. Nowe oratorium zatytułowane Samson, które skomponował zaraz po opuszczeniu Irlandii, było wykonane na razie cztery razy dla niespotykanych dotąd tłumów publiczności a z powodu braku miejsca musiało wrócić z kwitkiem więcej ludzi, niż działo się to za włoskich oper. Pan Dubourg, który właśnie przyjechał z Dublina i który wystąpił ostatnio, spotkał się z niezwyczajną owacją rodziny królewskiej i całej publiczności.
Prawie trzysta lat po tej relacji opery włoskie wróciły do łask publiczności, jednak to cały czas angielskie oratoria Handla odnoszą największe sukcesy. Nie inaczej było tydzień temu w Krakowie.
8 lipca 2018 roku w sali koncertowej Centrum Kongresowego ICE Kraków usłyszeliśmy oratorim Samson, HWV 57 w wykonaniu Heidi Stober (sopran), Jakuba Józefa Orlińskiego (kontratenor), Juana Sancho (tenor) i Lisandra Abadie (bas) oraz orkiestry i chóru Capelli Cracoviensis pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa. Było pięknie.
Nasz przyjaciel Pan Handel ma się dobrze a sprawy przybrały zupełnie inny obrót niż miało to miejsce jeszcze jakiś czas temu; dla publiczności znaczy to tyle, że nie będzie już dłużej wystawiona na włoskich śpiewaków i upartych grabarzy złych oper, ale odnajdzie prawdziwe zalety kompozycji Pana Handla oraz angielskich przedstawień. Tenże dżentelmen jest poważany teraz bardziej niż kiedykolwiek. Nowe oratorium zatytułowane Samson, które skomponował zaraz po opuszczeniu Irlandii, było wykonane na razie cztery razy dla niespotykanych dotąd tłumów publiczności a z powodu braku miejsca musiało wrócić z kwitkiem więcej ludzi, niż działo się to za włoskich oper. Pan Dubourg, który właśnie przyjechał z Dublina i który wystąpił ostatnio, spotkał się z niezwyczajną owacją rodziny królewskiej i całej publiczności.
Prawie trzysta lat po tej relacji opery włoskie wróciły do łask publiczności, jednak to cały czas angielskie oratoria Handla odnoszą największe sukcesy. Nie inaczej było tydzień temu w Krakowie.
8 lipca 2018 roku w sali koncertowej Centrum Kongresowego ICE Kraków usłyszeliśmy oratorim Samson, HWV 57 w wykonaniu Heidi Stober (sopran), Jakuba Józefa Orlińskiego (kontratenor), Juana Sancho (tenor) i Lisandra Abadie (bas) oraz orkiestry i chóru Capelli Cracoviensis pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa. Było pięknie.
Zacznę od orkiestry, która była największą siłą niedzielnego koncertu. Capella Cracoviensis to w tej chwili nie tylko jeden z najlepszych w Polsce zespołów wykonujących muzykę dawną, orkiestra i chór mogą z powodzeniem konkurować z pierwszoligowymi zespołami z Europy. Inaczej. Capella Cracoviensis jest pierwszoligowym zespołem europejskim, czego dowodem może być między innymi Diapason d'or, którym została wyróżniona płyta Germanico in Germania.
Dreszcze pozytywnych emocji przeszły mnie w niedzielę już z pierwszymi dźwiękami uwertury i nie schodziły do ostatnich nut koncertu. Dźwięk zespołu jest wyrównany, dopracowany, muzycy doskonale współpracują ze sobą i reagują błyskawicznie na sygnały wysyłane przez dyrygenta. Byłem szczególnie zachwycony czystym, pełnym, niemal bezszmerowym brzmieniem orkiestry w pianach. Mistrzostwo świata.
Uwagę przykuwali też poszczególni instrumentaliści: koncertmistrz Robert Bachara - nie tylko ze swoim sposobem przeżywania muzyki, ale przede wszystkim doskonałym dźwiękiem i czytelną współpracą z dyrygentem i pozostałymi muzykami; Tomasz Pokrzywiński - ze swoją muzykalnością oraz charakterystycznym, bardzo mi bliskim rozumieniem frazy oraz wiolonczelą, która chwilami (szczególnie na długich dźwiękach) do złudzenia przypominała gambę, czy Aleksander Mocek, który zagrał na klawesynie z młodzieńczą energią i dużym wyczuciem. W wysokiej formie byli też muzycy grający tego dnia na instrumentach dętych – czystych, dźwięcznych i stopliwych
Bardzo dobrze wypadł chór Capelli Cracoviensis, szeroko rozstawiony i z wymieszanymi sekcjami, co dawało poczucie dużej głębi brzmienia. No i soliści, którzy zaprezentowali się znakomicie: Jakub Józef Orliński (Micah): ciepły, aksamitny, szlachetny kontratenor, szczególnie ujął mnie w recytatywie Then long eternity shall greet your bliss i następującej po nim arii Joys that are pure a później w arii Return, O God of hosts; Juan Sancho (Samson): zdecydowany, wiarygodny, dramatyczny oraz Lisandro Abadie (Manoah, Harapha): czysty, dojrzały, mocny bas, może nieco zbyt tego wieczoru usztywniony.
Przyznam, że na samym początku nie byłem przekonany do Heidi Stober, która w Krakowie wykonała role sopranowe, jednak już za chwilę, w kadencji swojej pierwszej arii (Ye men of Gaza) oczarowała mnie i poruszyła. I było tak do końca, a aria With plaintive notes and am'rous moan (także dzięki solo skrzypiec) i fragmenty śpiewane przez Stober bez akompaniamentu, np. wzruszające May ev'ry hero fall like thee, były niezwykłe. W My faith and truth, O Samson, prove do Heidi Stober dołączyła z chóru Joanna Radziszewska. Duet był piękny i przejmujący, a publiczność nagrodziła go zasłużonymi brawami. Drugi raz brawa przerwały koncert po arii zaśpiewanej przez chórzystę Jamesa Geera.
Dreszcze pozytywnych emocji przeszły mnie w niedzielę już z pierwszymi dźwiękami uwertury i nie schodziły do ostatnich nut koncertu. Dźwięk zespołu jest wyrównany, dopracowany, muzycy doskonale współpracują ze sobą i reagują błyskawicznie na sygnały wysyłane przez dyrygenta. Byłem szczególnie zachwycony czystym, pełnym, niemal bezszmerowym brzmieniem orkiestry w pianach. Mistrzostwo świata.
Uwagę przykuwali też poszczególni instrumentaliści: koncertmistrz Robert Bachara - nie tylko ze swoim sposobem przeżywania muzyki, ale przede wszystkim doskonałym dźwiękiem i czytelną współpracą z dyrygentem i pozostałymi muzykami; Tomasz Pokrzywiński - ze swoją muzykalnością oraz charakterystycznym, bardzo mi bliskim rozumieniem frazy oraz wiolonczelą, która chwilami (szczególnie na długich dźwiękach) do złudzenia przypominała gambę, czy Aleksander Mocek, który zagrał na klawesynie z młodzieńczą energią i dużym wyczuciem. W wysokiej formie byli też muzycy grający tego dnia na instrumentach dętych – czystych, dźwięcznych i stopliwych
Bardzo dobrze wypadł chór Capelli Cracoviensis, szeroko rozstawiony i z wymieszanymi sekcjami, co dawało poczucie dużej głębi brzmienia. No i soliści, którzy zaprezentowali się znakomicie: Jakub Józef Orliński (Micah): ciepły, aksamitny, szlachetny kontratenor, szczególnie ujął mnie w recytatywie Then long eternity shall greet your bliss i następującej po nim arii Joys that are pure a później w arii Return, O God of hosts; Juan Sancho (Samson): zdecydowany, wiarygodny, dramatyczny oraz Lisandro Abadie (Manoah, Harapha): czysty, dojrzały, mocny bas, może nieco zbyt tego wieczoru usztywniony.
Przyznam, że na samym początku nie byłem przekonany do Heidi Stober, która w Krakowie wykonała role sopranowe, jednak już za chwilę, w kadencji swojej pierwszej arii (Ye men of Gaza) oczarowała mnie i poruszyła. I było tak do końca, a aria With plaintive notes and am'rous moan (także dzięki solo skrzypiec) i fragmenty śpiewane przez Stober bez akompaniamentu, np. wzruszające May ev'ry hero fall like thee, były niezwykłe. W My faith and truth, O Samson, prove do Heidi Stober dołączyła z chóru Joanna Radziszewska. Duet był piękny i przejmujący, a publiczność nagrodziła go zasłużonymi brawami. Drugi raz brawa przerwały koncert po arii zaśpiewanej przez chórzystę Jamesa Geera.
Na koniec o czarach. A właściwie o odczarowywaniu, bo Capella Cracoviensis i Jan Tomasz Adamus odczarowali dla mnie w niedzielę Centrum Kongresowe ICE Kraków. Jak się okazuje, atmosfera nie musi tam przypominać festiwalu disco polo; może być skromnie, spokojnie i dyskretnie. Można stworzyć tam muzyczne misterium bez przerostu formy nad treścią. Czego zresztą byłem świadkiem w tym samym Krakowie, ale w innym miejscu dzień przed Samsonem.
Wielką radość sprawiły mi też w czasie niedzielnego wieczoru spotkania i rozmowy: z przyjaciółmi, znajomymi, z czytelnikami. Szczególnie te ostatnie dają mi dużo energii i poczucie, że Baroque Goes Nuts jest do czegoś potrzebny. Bardzo to miłe. I jeszcze bardziej zobowiązujące.
***
8.07.2018
Centrum Kongresowe ICE Kraków
George Frideric Handel: Samson, HWV 57
Heidi Stober sopran
Jakub Józef Orliński kontratenor
Juan Sancho tenor
Lisandro Abadie bas
Capella Cracoviensis chór i orkiestra na historycznych instrumentach
Michalina Bienkiewicz Katarzyna Guran Magdalena Łukawska Joanna Radziszewska Antonina Ruda sopran
Łukasz Dulewicz Agata Pawlina Helena Poczykowska Matylda Staśto-Kotuła Ilona Szczepańska alt
James Geer Andrii Khorsik Bartłomiej Lossy Piotr Windak Piotr Szewczyk tenor
Przemysław Bałka Stanisław Duda Piotr Kwinta Marek Opaska Sebastian Szumski bas
Dominika Staszkiewicz, Mariola Żebrowska flet
Benoit Laurent, Mario Topper obój
Carles Vallès, Inga Klaucke fagot
Alessandro Denabian, Elisa Bognetti róg
Paweł Gajewski, Marian Magiera trąbka
Tomasz Sobaniec kotły
Joanna Aksnowicz, Robert Bachara, Maciej Czepielowski, Jadwiga Czepielowska, Tomasz Góra, Seojin Kim, Agnieszka Krawczyk, Klaudia Matlak, Beata Nawrocka, Katarzyna Olszewska, Agnieszka Świątkowska, Zofia Wojniakiewicz skrzypce
Aneta Dumanowska, Jacek Dumanowski, Mariusz Grochowski, Teresa Wydrzyńska altówka
Tomasz Pokrzywiński, Konrad Górka wiolonczela
Michał Bylina, Michał Skiba kontrabas
Tiziana Azzone teorba
Aleksander Mocek klawesyn
Marek Pilch organy
Jan Tomasz Adamus dyrygent
0 komentarze:
Prześlij komentarz