B!LIVE, Pożegnanie z Actus Humanus Nativitas 2018


Pięć dni festiwalowych minęło bardzo szybko, choć kiedy żegnałem się wczoraj z muzycznymi przyjaciółmi pojawiło się też poczucie, że od pierwszego koncertu festiwalowego upłynęło bardzo dużo czasu. Tak to już chyba jest, że czas, który jest ważny; czas, który jest wypełniony pięknymi koncertami, ciepłymi rozmowami i ciekawymi spotkaniami, wydaje się z perspektywy całkiem długi.

Ostatnim popołudniowym koncertem z cyklu Polonica był występ Martyny Pastuszki i Marcina Świątkiewicza. Rok temu artyści wykonali pierwsze trzy sonaty ze zbioru Sei Suonate à Cembalo cerato è Violino Solo, BWV 1014-1019, wczoraj przyszedł czas na drugą część zbioru. Na początku usłyszeliśmy jednak – poza programem – Sonatę skrzypcową e-moll, BWV 1023, która oczarowała publiczność tak mocno, że po zakończeniu pierwszej części zapanowała absolutna cisza, której nikt nie odważył się zakłócić najmniejszym nawet szmerem a wykonana ogniście kończąca sonatę Gigue wywołała burzę oklasków.

IV Sonata c-moll, BWV 1017 i V Sonata f-moll, BWV 1018 wywołały u mnie mieszane uczucia. Były pięknie rozkołysana Siciliana z BWV 1017 i niezwykle ciemne, głębokie i pełne wyczuwalnych interakcji między artystami Largo z BWV 1018. Zdarzyły się jednak i takie części (np. końcowe Allegro z IV Sonaty), w których konstrukcja była bardzo chropowata. Być może złożyły się na to kapryśny wczorajszego dnia klawesyn i wyraźna niedyspozycja zdrowotna Marcina Świątkiewicza.

Uspokojenie przyszło z wyjątkową VI Sonatą G-dur, BWV 1019. Pojawił się uśmiech, czytelna wymiana myśli muzycznych, budowanie napięcia, piękne zawieszenia i to, co zachwyca mnie zawsze w grze Martyny Pastuszki i Marcina Świątkiewicza – odważna zabawa tempem, dynamiką i pauzą. Publiczność przyjęła koncert bardzo ciepło, usłyszeliśmy więc na bis fragment 3 części innej zachowanej wersji ostatniej sonaty cyklu, oznaczanej jako BWV 1019a. Było pięknie.

Nie można sobie wyobrazić lepszego finału festiwalu niż ten, który zaproponowali nam organizatorzy Actus Humanus Nativitas 2018. W Centrum św. Jana wystąpiły Céline Scheen – sopran i Benedetta Mazzucato – mezzosopran oraz zaspół L’Arpeggiata z jego liderką Christiną Pluhar, która od teorby poprowadziła cały koncert z charyzmą i pasją, ale też z elegancją i opanowaniem.

Koncert rozpoczął się neapolitańską kołysanką-kolędą Ninna nanna al bambino Gesu (Lulajże mi, lulaj; śpij synku, uśnij kochany). Nie sposób było nie skojarzyć jej od raz z polskim Lulajże Jezuniu… Potem przyszedł czas na fragmenty oper i kantat Luigiego Rossiego oraz utwory instrumentalne, między innymi Maurizio Cazzattiego i Lorenzo Allegriego.

Obie solistki spisały się znakomicie, szczególnie jeśli chodzi o umiejętne i wyraziste kształtowanie nastroju oraz przykładanie wagi do znaczenia słów. Po Lasciate Averno, o pene z Orfeo Rossiego w wykonaniu Céline Scheen; po wyrażonej przejmująco tęsknocie za śmiercią dostrzegłem łzy w oczach jednej z instrumentalistek. Z wielkim napięciem słuchałem Lamentu Ariona Al soave spirar zagranego, bo nie tylko zaśpiewanego przez Benedettę Mazzucato. Niezapomniane kreacje obie wokalistki stworzyły także w duetach – w rezonującym Dormite, begl’occhi i w wykonanym poza programem pastelowym Lumi, potete piangere.

Instrumenty, instrumenty, instrumenty. Były wielką siłą niedzielnego koncertu. W canario, ciacconach i passacagliach usłyszeliśmy między innymi brawurowy cynk Dorona Sherwina, rzewną wiolonczelę Josetxu Obregona, piękne soli skrzypiec Adriany Alcaide, niezwykłe dźwięki psalterionu Margit Übelacker. No i gitarę i lutnię, na których czynił cuda Josep Maria Marti Duran. Kiedy Arion w swoim lamencie rzuca się w wodę, słyszymy nie tylko słowa, ale też dźwięki do złudzenia przypominające pluskanie. Zarówno Duran, jak i Christina Pluhar są także mistrzami w przechodzeniu z brzmienia w ciszę. A może raczej z brzmienia dźwięku w brzmienie ciszy. Ma presto sparì. Lecz prędko znikła…

Na bis usłyszeliśmy duet Pur ti miro, pur ti godo z Koronacji Poppei Monteverdiego oraz – jako podziękowanie za lutnię z bursztynu, złota i srebra ofiarowaną Christinie Pluhar przez Bogumiłę Adamską, twórczynię artystycznej biżuterii - Ciacconę del Paradiso e dell' Inferno, w której komediowe i wokalne talenty odkrył przed nami wspomniany już Doron Sherwin.

Łatwiej żegnać się z przyjaciółmi, łatwiej żegnać się z Actus Humanus Nativitas, kiedy można z radością czekać na następny festiwal. Dokładnie za 4 miesiące rusza Actus Humanus Resurectio 2019. Z programem, który zapiera dech w piersiach. Do Gdańska przyjadą między innymi William Christie i Les Arts Florissants, Sébastien Daucé i Ensemble Correspondances, Christophe Rousset i Les Talens Lyriques, La Compagnia Del Madrigale oraz Akademie Für Alte Musik Berlin. Będzie też Bach. Dużo Bacha!!!







0 komentarze:

Prześlij komentarz