Laetare, czyli różowa niedziela
"Laetare, Ierusalem" ("Raduj się, Jerozolimo") brzmi początek zaczerpniętego z Księgi Izajasza Introitu na czwartą niedzielę Wielkiego Postu, od którego wzięła ona swoją nazwę. Kiedyś była dniem oddechu od okresu pokuty, nawet kolor szat liturgicznych zmieniał się tego dnia ze zwyczajnego dla Wielkiego Postu fioletu w kolor różowy. Tylko dwa razy do roku można zobaczyć księdza w różowym - w trzecią niedzielę Adwentu (Gaudete) i właśnie w Laetare, stąd jej angielska nazwa "Rose Sunday". Choć słowo "rose" oznacza w tym przypadku nie tylko "różowa", ale także "różana". Tego dnia papież zwykł bowiem święcić złote róże, które były potem wysyłane do katolickich władców.
Są i inne tradycje związane z tą właśnie niedzielą. W wielu krajach Europy służba otrzymywała dzień wolny na odwiedzenie swoich macierzystych kościołów. Było to okazją także do odwiedzin swoich własnych matek i wręczania im prezentów, dlatego w krajach anglojęzycznych przyjęła się dla tej niedzieli nazwa "Mothering Sunday", w niektórych przerodziło się to po prostu w Dzień Matki (np. w Wielkiej Brytanii i Irlandii).
Niedziela Środopostna, bo taka jest jej dawna polska nazwa, pozwalała na oddech od rygorów Wielkiego Postu. Na ołtarzach pojawiały się kwiaty, wolno było grać na organach, jeśli ktoś miał taką wolę mógł wziąć w tę niedzielę ślub, którego w inne dni Wielkiego Postu nie udzielano. Wypatrywano też z utęsknieniem znaków budzącej się do życia przyrody... W niektórych krajach do dzisiaj panuje zwyczaj jedzenie tego dnia potraw w różowym kolorze (np. deserów truskawkowych 😀).
Czyli różowo na całego. A jeśli tak, to wybrałem na tę niedzielę najbardziej chyba różową kantatę Bacha. Tekst "Weichet nur, betrübte Schatten" (Ustąpcie, cienie ponure) BWV 202 jest rozbuchany i rozerotyzowany jak żaden inny... I to przez wiosnę, która nie tylko budzi do życia przyrodę, ale także miłość...
"(...) gdy wiosenny zefir czule pieści i wije się przez kolorowe pola, pojawia się Amor, który przypatruje się i szuka klejnotu: dwóch całujących się serc (...)"
Bach napisał tę kantatę najprawdopodobniej z okazji wesela; być może nawet swojego własnego wesela z Anną Magdaleną Wilcke (3 grudnia 1721). Przypuszcza się, że arie sopranowe mogła na nim śpiewać sama panna młoda. Posłuchajcie kończącej kantatę, napisanej w formie gawota arii "Sehet in Zufriedenheit"...
"Sehet in Zufriedenheit
Tausend helle Wohlfahrtstage,
Dass bald bei der Folgezeit
Eure Liebe Blumen trage!"
(Wyglądajcie z zadowoleniem tysięcy jasnych dni pomyślności,
Które wkrótce przyniosą waszej miłości kwiaty.)
J.S. Bach, Weichet nur, betrübte Schatten BWV 202
Aria-gavotte "Sehet in Zufriedenheit"
0 komentarze:
Prześlij komentarz